W „Roku Ryszarda”, Angélica Lidell przedstawia Ryszarda-potwora, człowieka wykorzystującego demokrację i jej słabe punkty, by usprawiedliwić swe zbrodnie. Okrutny garbus, chory na ciele i duszy, prowadzi szokujący monolog na temat ideologii, polityki, hipokryzji i kompleksów, które doprowadzają świat do totalitaryzmu. Czy chciwość i żądza władzy Ryszarda od czasów Szekspira nie straciły na aktualności?
Jak nową propozycję teatru Norwida ocenili widzowie? - Myślę, że to była wielka, niesamowita robota – przez godzinę z kawałkiem zajmować uwagę... To będzie jeden z ciekawszych i ważniejszych spektakli w tym sezonie – ocenił jeden z widzów. - Nie odebrałem specjalnie fluidów politycznych, raczej myślałem o kunszcie aktora i robocie reżysera. To jest taki spektakl, który jeszcze będzie żył w głowie – przynajmniej mojej – przez jakiś czas – dodał.
Niesamowite przedstawienie, a gra aktora wspaniała. Pierwszy raz coś takiego widziałam i wszystkim polecam – oceniła jedna z widzek ze wschodnim akcentem, której zdaniem widać cechy wspólne w postawie bohatera z działaniami Amerykanów. - Spektakl bardzo dobry, świetnie wykonany. Uważam, że warto go zobaczyć i każdy coś wyniesie dla siebie – skomentował z kolei Andrzej Marchowski.
- Jest to tekst napisany w 2005 r. W sposób bardzo aktualny reaguje na współczesną rzeczywistość. Autorka kreuje postać, która nawiązuje do historycznej postaci Ryszarda III – to człowiek-zapalnik – powiedziała reżyserka Joanna Zdrada. - Robert Dudzik jest aktorem bardzo sprawnym, tytanem pracy. Podczas naszej współpracy starałam się rozbić jego aktorską kreację. Dla potrzeb prób utkaliśmy roboczy termin „poetyka niedoróby” w sposób adekwatny nazywający nasz kierunek pracy – dodała.