Gdyby oba te działania się powiodły, Jelenia Góra zyskałaby kolejowe, bezpośrednie połączenie z Legnicą. A z części tego obszaru koleją, a nie autobusami przedsiębiorcy mogliby dowozić pracowników. To ważne, bo w sytuacji, gdy wskaźnik bezrobocia w Jeleniej Górze spadł do ok. 4,8 proc. oznacza to w praktyce, że rezerwy osób zainteresowanych pracą skurczyły się tu do minimum.
Natomiast w okolicach Wlenia, Lwówka czy nawet Złotoryi ten wskaźnik jest dwu lub trzykrotnie wyższy.
- Tłumaczy się nam – mówią samorządowcy, którzy już trzykrotnie spotykali się w tej sprawie, by zintegrować działania wspierające „odwieszenie” linii – że pociągi będą jeździła tam, gdzie spodziewa się dobrych wyników finansowych i rentowności, a tę gwarantują wyłącznie przewozy towarowe. Przyjęlibyśmy tę tezę, gdyby nie fakt, że do programu województwa została wpisana reaktywacja linii Świeradów-Zdrój – Gryfów Śląski, na której trudno spodziewać się „kokosów” z przewozów towarów masowych. Nie zazdrościmy nikomu z okolic Świeradowa, Mirska, czy Gryfowa, ale chcemy by i potrzeby innych naszych obszarów na Pogórzu Izerskim i Kaczawskim zostały tak samo wzięte pod uwagę – podkreślają samorządowcy.