Strażnicy miejscy odbierają wiele zgłoszeń dziennie w sprawie saren, które wbiegają kierowcom pod koła samochodów. Od niedzieli sześć z nich znaleziono martwych na drogach. Zwierzęta wchodzą też na prywatne posesje jeleniogórzan.
Dla jednej z saren wycieczka na drugą stronę ul. Wolności nieopodal młyna zakończyła się wczoraj tragicznie. Zwierzę wpadło pod samochód marki BMW. O losie sarny, która przeżyła wypadek, ale nie podniosła się już z drogi, przesądził weterynarz. W tym samym czasie w pobliżu przez jezdnię przebiegła następna sarenka.
Dzisiaj kolejną nieżywą sarnę znaleziono na ulicy Spółdzielczej. Zwierzę zostało potrącone przez jednego z kierowców, któremu na szczęście nic się nie stało. Od minionej niedzieli pracownicy schroniska dla zwierząt wraz ze strażnikami miejskimi odwieźli aż sześć innych potrąconych i nieżywych saren.
Silny mróz sprawia, że głód jest silniejszy od instynktu. Teraz najwięcej saren pojawia się na prywatnych posesjach w rejonach Zabobrza, Nowowiejskiej, osiedla Łomnickiego, Sobieszowskiej i Spółdzielczej. W piątek mieszkańcy zaalarmowali również służby o małej sarence, która płynęła na krze po Bobrze.
Jak widać inwazji saren nie widać końca, warto więc zachować szczególną uwagę nie tylko na drogach.
Dzikie zwierzęta, które bytują w lasach miejskich i podmiejskich, szukają pożywienia. Ściółka leśna jest od ponad tygodnia zmarznięta i przysypana śniegiem. Sarny idą na żer do pobliskich domostw. Takie eskapady kończą się dla nich fatalnie.