- W ostatni piątek maja około godz. 15 grupa pracowników instalowała w miejscu, gdzie staje prezydent miasta, znak oznaczający miejsce dla inwalidy. Już byliśmy zaniepokojeni, że to pan prezydent uległ kontuzji, ale w poniedziałek – po niespełna trzech dobach – ta sama grupa pracowników usuwała ten znak – przypomina w interpelacji radny Cezariusz Wiklik, szef komisji kultury, sportu, turystyki i zdrowia.
Zdaniem samorządowca to przykład na to, jak trwonione są publiczne pieniądze. Nie jeden zresztą. Inna sytuacja, którą opisuje spostrzegawczy radny. – Kilka tygodni temu ktoś dostał rozkaz, aby na lampie powiesić tabliczkę o tym, że teren jest monitorowany. Potem ktoś inny dostał polecenie, aby na tej samej lampie powiesić doniczkę z pelargoniami – mówi C. Wiklik. Oczywiście nikt nie pomyślał, aby pojemnik przymocować tak, aby nie zasłaniał tabliczki. – Bo nie było rozkazu, aby przy okazji pomyśleć – ironizuje rajca.
W tej sprawie skierował interpelację i na odpowiedź czeka do dziś. – Kto zafundował nam ten happening z parkingiem, jaki jest koszt takich robót i czy pieniądze utopione w tym przedsięwzięciu zostały już zwrócone przez odpowiedzialnych? – pyta radny zaznaczając, że podczas robót uszkodzono kostkę brukową, która do dziś jest nierówna.
Pozostaje także problem miejsc parkingowych dla niepełnosprawnych, których w centralnym punkcie miasta brakuje.
– Gdyby żył Bareja, mógłby pisać scenariusze na podstawie tego, co się przy ratuszu dzieje, ale może żyjący Jaś Fasola pożywi się takimi scenkami – gorzko żartuje Cezariusz Wiklik.