Kolejny słup lampy oświetleniowej runął pod naporem kierowcy, który nie wyrobił zakrętu nieopodal siedziby Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej.
Przy okazji został zniszczony znak drogowy. Sprawcy nie stało się nic poważnego, bo oddalił się z miejsca kolizji, a ścięte słupy leżały jeszcze do poniedziałkowego południa.
Na nic się zdają fotoradary, częste kontrole, mandaty i upomnienia. Kierowcy nic sobie nie robią z policyjnych akcji i jeżdżą najdłuższą ulicą w mieście, ile „fabryka dała”. Przepisy łamią nawet w największym ruchu nie zważając na niebezpieczeństwo i ryzyko spowodowania nieszczęścia.
Przy ulicy Wolności jest już kilka krzyży. Nawet i one niektórych kierowców nie zmuszają do refleksji. Ważniejsze są dwa pasy ruchu i możliwość sprawdzenia osiągów swojego samochodu.