Zdaniem Bogdana Malinowskiego, burmistrza miasta pod Śnieżką, na dworcu mógłby powstać dom kultury lub sala wystawowa. Takie rozwiązanie proponowane jest od lat, ale niedawno władze miasta zostały poinformowane przez PKP, że kolejarze sami będą szukali inwestora na zagospodarowanie dworca.
– PKP zachowuje się jak pies ogrodnika: sam nie zje i drugiemu nie da, nawet za pieniądze – komentują karpaczanie.
Tymczasem obiekt z roku na rok jest w coraz gorszym stanie. Właśnie mija sześć lat, kiedy na trasie Jelenia Góra – Karpacz przejechał ostatni regularny pociąg pasażerski. Połączenie zawieszono, ale – zgodnie z dokumentacją – nie zostało ono zlikwidowane.
Kolejowe obiekty niszczeją: złomiarze kradną części szyn i innych urządzeń. Podobnie dzieje się z dworcem, który z braku solidnego gospodarza, wygląda jak straszydło.
Podobne wrażenie sprawiają pozostałe stacje na nieczynnej linii. PKP też nie chce się ich pozbyć, choć samorządy deklarowały chęć przejęcia tych obiektów.
Nienajciekawiej wygląda także sytuacja wciąż czynnego dworca głównego w Jeleniej Górze. Na lipiec spółka Przewozy Regionalne PKP zapowiada drastyczną redukukcję rozkładu jazdy. Ze stolicy Karkonoszy mają przestać odjeżdżać pociągi lokalne. Według prognoz pozostaną tylko składy dalekobieżne i jeden pociąg do Wrocławia.
W tym kontekście remont dworca, a zwłaszcza przejść podziemnych, zupełnie się nie opłaca.
Przypomnijmy, że w sprawie odcięcia Kotliny Jeleniogórskiej od reszty kraju poprzez likwidację połączeń kolejowych i brak budowy nowych dróg zaprotestował ostatnio starosta jeleniogórski, Jacek Włodyga.