Półtora miliona koron czeskich, czyli około 200 tys. zł to kwota, którą Polskie Linie Kolejowe zażyczyły sobie od czeskiego przewoźnika za wjazd do Szklarskiej Poręby specjalnego składu retro.
Do pokonania miałby 15 km dzielące Harrachov od miasta pod Szrenicą. W 105. rocznicę powstania Śląskiej Kolei Górskiej pojechał z Zittau do Tanvaldu. Szklarską Porębę ominął, bo Czechów, którzy przejazd organizowali, nie było stać na spełnienie tego astronomicznego żądania.
– To skandal! – oburzają się miłośnicy kolejnictwa.
Czesi napisali list do pasażerów z przeprosinami. – Niestety nie stać nas na taką opłatę. Mamy nadzieję, że jeszcze latem pojedzie pociąg z Tanwaldu do Szklarskiej Poręby – dyplomatycznie zapowiadają organizatorzy rocznicowego przejazdu.
Polska strona nie udzielała żadnych informacji o kursie pociągu retro. Próżno było dowiedzieć się czegokolwiek przez informację telefoniczną. Uprzedzany zwykle o takich przedsięwzięciach Maciej Gałęski z Euroregionu „Nysa” tym razem nic o tym nie słyszał.
– Szkoda, bo nawet pojechalibyśmy samochodem do Czech, aby ten pociąg zobaczyć. A nie wiedzieliśmy nawet, kiedy tam najlepiej się udać – mówią Artur i Sylwia Rodkowscy.
Wiele osób, które o przejeździe dowiedziały się po naszej publikacji, było przekonane, że powodem odmowy strony polskiej są względy techniczne. Okazało się jednak, że poszło o pieniądze. I to niemałe w porównaniu do całego zamierzenia.
Mogła być wielka atrakcja turystyczna promująca region w Polsce i u sąsiadów. Przez chciejstwo PKP wyszła afera, klapa i międzynarodowy wstyd.