Czarna krowa w kropki bordo, gryzła trawę kręcąc mordą. Kręcąc mordą i rogami gryzła trawę wraz z jaskrami - to początek wiersza "Czarna krowa" K. Łochockiej, którym można zilustrować dotychczasowe życie krasuli, która uciekła w ubiegłym tygodniu gospodarzowi z Bukowca.
Półtonowa krowa zerwała się z łańcucha w Bukowcu i przez nikogo nie niepokojona dotarła do pobliskiego Wojkowa. Tam dopiero narobiła szkód (m.in. zniszczyła ogrodzenia na prywatnych posesjach).
Koguty odstraszyły krasulę
9 maja wieczorem policjanci z Komisariatu Policji w Kowarach jadąc na interwencję na skrzyżowaniu ulic Kamiennogórskiej, Jeleniogórskiej a Tokarskiej w Bukowcu zauważyli biegnącą krowę, która próbowała staranować jadącą rowerzystkę. Funkcjonariusze włączyli sygnały świetle i dźwiękowe w radiowozie, które odstraszyły zwierzę. Okazało się, że tylko chwilowo.
Ludzie się bali
Później bowiem oficer dyżurny jeleniogórskiej policji odbierał telefony od zaniepokojonych i wystraszonych mieszkańców, którym udało się uciec przed atakiem krowy. Ta nieświadoma szarżowała i biegała środkiem jezdni. Zniszczyła kolejne ogrodzenia i wbiegła do strumyka. Później ruszyła w kierunku idącej drogą dziewczynki. Wtedy już policjant nie miał wyjścia i musiał zastrzelić rozwścieczoną krowę.
- Nie było wówczas czasu na wzywanie weterynarza, który mógłby uśpić zwierzę. Wydarzenia rozgrywały się szybko i nie było czasu na kalkulacje. A życie człowieka ważniejsze - słyszymy od świadków zdarzenia.