Czwartek, 30 stycznia
Imieniny: Macieja, Martyny
Czytających: 12026
Zalogowanych: 100
Niezalogowany
Rejestracja | Zaloguj

JELENIA GÓRA: Smakowite „Coś”

Niedziela, 29 marca 2009, 8:51
Aktualizacja: Środa, 1 kwietnia 2009, 14:42
Autor: rylit
JELENIA GÓRA: Smakowite „Coś”
Fot. rylit
Tłum miłośników dobrego teatru nie zawiódł się po pierwszym przedstawieniu „Festiwalu Powrotów”, które wczoraj odbyło się na deskach Zdrojowego Teatru Animacji. Okazało się, że warto sięgać do przeszłości. Sztuka oczarowała publiczność, której przedstawiciele zostali włączeni w akcję. Jednym z nich był szef… rady miejskiej.

„Festiwal Powrotów” gości na deskach Zdrojowego Teatru Animacji dzięki pomysłowi radnego Cezarego Wiklika. Jak powiedział w słowie wstępnym Bogdan Nauka, dyrektor ZTA, nie jest to nowa idea. Miała ona być wdrożona na 100-lecie istnienia gmachu teatru jeleniogórskiego i 60-lecie działalności teatru w stolicy Karkonoszy. Niestety plany te doczekały się realizacji dopiero teraz. Na początek wystawiono sztukę Bogusława Schaeffera „Multimedialne Coś”.

W tej surrealistycznej najnowszej sztuce oprócz autora i byłego jeleniogórskiego aktora Waldemara Obłozy wystąpił Marek Frąckowiak, dla którego sztuka została napisana, i młoda aktorka Agnieszka Wielgosz.
Publiczność tłumnie zasiadła na widowni Teatru Zdrojowego. Poniekąd za sprawą występu samego autora przedstawienia, nietuzinkowej postaci profesora Bogusława Schaeffera, dramaturga, lecz także wybitnego twórcę muzyki współczesnej oraz znawcę dziejów muzyki. Schaeffer wystąpił zresztą w swojej roli: muzyka obchodzącego benefis.

Dwaj goście zaproszeni na uroczystość okazują się muzycznymi laikami. Poróżniają ich poglądy na ten temat. Od szczegółu do ogółu: dyskusja obejmuje coraz większe kręgi stając się pretekstem do wygłoszenia opinii na temat rzeczywistości, która nas otacza. Grzeczna wymiana zdań przeradza się w kłótnię. Postaci próbują wciągać w dysputę widzów. Tego wszystkiego musi wysłuchiwać coraz bardziej zniecierpliwiony muzyk. Kiedy panowie są bliscy osiągnięcia porozumienia, z widowni odzywa się młody kobiecy głos krytykujący ich poczynania. W ten sposób w akcję wkracza kolejna bohaterka.

Po kłótni i gonitwie po widowni momentami sprawiającej wrażenie prawdziwej, a przez co rozbawiającej widownię do łez, aktorzy zaciągają oponentkę na scenę, po drodze zabierając kilku widzów i proponując im wspólną grę. Jedną z tych osób okazał się przewodniczący rady miejskiej Hubert Papaj.

Zwieńczeniem „Multimedialnego Czegoś” jest monolog wygłoszony przez aktorkę, która rozważa temat drogi współczesnego człowieka w świecie kultury i sztuki. Następuje wyciszenie i sam Schaeffer kończy spektakl grając swoją muzykę.

Przedstawienie to, choć z kręgów surrealistycznych, bardzo mocno wpisuje się w rzeczywistość namacalną. Jego struktura w miarę upływu czasu staje się coraz bardziej wyraźna. Nie brakuje głosów, że całość przypomina partyturę utworu muzycznego. Jednocześnie widz nie jest tu tylko pasywnym odbiorcą. Żywo reaguje i odczuwa to, co autor chce mu przekazać. Ten paradoks dosłowności z pewnym surrealizmem sprawia, że „Mulmedialne Coś” to rzeczywiście Coś wielkiego.

Ogłoszenia

Czytaj również

Sonda

Czy wrzucileś/aś coś do puszki WOŚP?

Oddanych
głosów
615
Tak
57%
Nie
33%
Pomagam potrzebującym w inny sposób
11%
 
Głos ulicy
Do Jeleniej Góry przyjechaliśmy znad morza
 
Warto wiedzieć
Kto stoi za Putinem, kto podejmuje decyzje na Kremlu?
 
Rozmowy Jelonki
Leniwiec – już 100 koncertów w Czechach
 
Aktualności
Kiedyś tędy się szło do kościoła, a dzisiaj na zakupy
 
Aktualności
Kopaniec – wygaszanie szkoły
 
112
Wypadek koło Aniluxu
 
Kryminał
Plantacja marychy na babcinym strychu
Copyright © 2002-2025 Highlander's Group