Mieszkańcy o sprawie alarmują już od dawna. Z dnia na dzień śmieci bowiem przybywa. Brudasy czują się bezkarni ponieważ teren, na którym tworzy się nowe wysypisko śmieci, znajduje się w sporej odległości od głównej drogi, na zarośniętym terenie w okolicy odstojnika.
Obecnie odpady najróżniejszego rodzaju zajmują około hektar. Sprawę zgłoszono straży miejskiej, która problem przekazała Wydziałowi Ochrony Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miasta w Jeleniej Górze. W ostatnich dniach strażnicy i pracownicy ochrony środowiska przeprowadzili wizję lokalną tego miejsca. Obecnie w tej sprawie toczy się postępowanie. Jak mówi Ewa Tomera naczelnik wydziału, za dwa tygodnie powinny pojawić się już jakieś szczegóły i konkrety.
– Obecnie rozpoznajemy sprawę – usłyszeliśmy w rozmowie telefonicznej. – Prawo zakłada domniemanie posiadania odpadów przez właścicielu terenu. Jeśli nie ustali on sprawcy, który dopuścił się wyrzucenia odpadów na jego terenie, obowiązek uprzątnięcia nieczystości będzie ciążył na nim, czyli na Jelchemie – mówi Ewa Tomera.
Jest jeszcze za wcześnie by mówić o tym, kto i w jakim czasie miałby ten teren posprzątać. Myślę, że teren ostatecznie zostanie posprzątany do końca bieżącego roku. Tworzące się wysypisko śmieci to tylko jeden z problemów dotyczących tego terenu. Inną kwestią jest nieużytkowany i niezasypany dotychczas osadnik Jelchemu, z którego obecnie wydobywa się fetor. Smród czuć aż przy ulicy Wolności. W tym przypadku sprawa jest jednak o wiele bardziej skomplikowana. Toczą się bowiem procedury administracyjne dotyczące rekultywacji tego terenu.
– Urząd marszałkowski przekazał tę sprawę do naszego wydziału i obecnie tworzona jest dokumentacja projektowa w ramach przygotowania procesu rekultywacji tego terenu, która określi m.in. jaką powłoką miałby być to zasypane, jakie warunki techniczne miałby zostać spełnione w ramach poszczególnych zadań itp. – mówi Ewa Tomera.
W przypadku tej sprawy trudno mówić o terminach zakończenia tych czynności, nie ma jednak realnej szansy by sprawę zakończyć w tym roku. A co na to sam właściciel terenu, prezes zarządu Jelchemu Mirosław Gniewowski? Nie chciał z nami rozmawiać. Prosił o przesłanie pytań listem. Na odpowiedzi przyjdzie nam więc poczekać przynajmniej dwa tygodnie. Wówczas do sprawy powrócimy.