To skandal, aby takie urokliwe miejsce było tak zaśmiecone – powiedzieli nam goście z poza Jeleniej Góry, którzy w miniony weekend oglądali zwały śmieci przy ogródkach działkowych i na brzegach stawu popularnie zwanego „hyclem”.
Woda w nim opadła i odsłoniła prawdziwe wysypisko. Puszki, stare opony, butelki, torby foliowe, a nawet szkielety wrzucanych tu padłych zwierząt. Makabra. Kiedy przyświeci słońce, smród jest niemiłosierny. To tego łabędzie odchody, a w stawie pływa kilkanaście ptaków.
Kłopot z brudem zaczął się, od kiedy zbudowano osiedle kamienic administrowanych niegdyś przez wojsko. Robotnicy przy budowie urządzili sobie dzikie wysypisko śmieci. Niektórzy z pobliskich mieszkańców poszli w ich ślady. I przez lata zebrały się tony odpadków. Choć zasypywane od czasu do czasu, wciąż narastają.
Kłopot wynika ze spraw własnościowych. Staw należy do Polskiego Związku Wędkarskiego, ale grunty – już nie, Częściowo są w gestii miasta (tam urządzono skwer z ławeczkami), a częściowo – w rękach zarządu pobliskich ogródków działkowych. Nie pomagają zarządzenia i apele. Ludzie wciąż śmiecą i nie ma na to rady.
– Kiedy woda jest niższa, można by przynajmniej ze stawu wyzbierać te brudy – mówią spacerowicze. Na razie jednak nie zanosi się na potrzebne przecież sprzątanie glinianki.