Jelenia Góra: Sprawiedliwość w lesie
Autor: Słowo Polskie Gazeta Wrocławska
W mowie końcowej prokurator zażądał dla Tadeusza D. kary roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata oraz trzyletniego zakazu pracy na stanowisku nadleśniczego. Dla byłego komendanta straży leśnej Jerzego J. oskarżyciel zażądał łagodniejszej kary – czterech miesięcy więzienia z warunkowym zawieszeniem na trzy lata oraz trzyletniego zakazu pracy w straży leśnej.
Obrońcy oskarżonych wnosili o uniewinnienie. Według mecenasa Andrzeja Graunitza (obrońca Tadeusza D.) prawo złamał były podwładny nadleśniczego, ukrywając dowody przestępstwa. Mecenas Grzegorz Janisławski (obrońca komendanta) przekonywał jednak, że odpowiedzialność spoczywa na nadleśniczym. Bowiem to jego podpis widnieje pod decyzją o umorzeniu śledztwa w sprawie kradzieży drewna. Podjął ją, choć sprawca kradzieży był znany.
Do złodziejstwa doszło w lesie na terenie Mysłakowic. Właściciel jednego z ośrodków wypoczynkowych Marian W. zlecił wycinkę drzew na terenie sąsiadującym z jego posesją. Nadleśniczy Tadeusz D., według prokuratury, zrobił wszystko, by sprawę wyciszyć. Wezwał do siebie swego podwładnego Jerzego J. (komendanta straży leśnej) i nakazał, by obciążające zeznanie zniknęło z akt. Marian W. zapłacił w kasie nadleśnictwa 2,5 tys. zł za nielegalną wycinkę.
Jerzy J. podczas śledztwa tłumaczył, że Tadeusz D. stosował wobec niego presję psychiczną. Wobawie przed utratą pracy wykonał polecenie przełożonego. Tadeusz D. nie przyznaje się do niczego. Nawet do znajomości z Marianem W.