Do kilkunastu stłuczek i wypadków doszło na dolnośląskich autostradach. Jedno zdarzenie skończyło się śmiercią. Tragedia wydarzyła się na A 4, gdzie do rowu wpadł bus. Jedna osoba zmarła, siedem zostało rannych. Do rozmaitych kraks policja była wzywana średnio do pół godziny.
Fatalnie jest na drogach w pobliżu Jeleniej Góry. Są kłopoty z przejazdem tirów na górce w Radomierzu. Odcinek drogi krajowej nr 3 Piechowice – Jakuszce był wczoraj przez pewien czas niedostępny dla wielkich samochodów.
Śnieg nie przestaje sypać, odśnieżarki są widoczne na drogach, ale jak na razie wykonują tylko syzyfową pracę. W piątkowe popołudnie kilka ciężarówek miało kłopoty z wjazdem pod pozornie małą górkę w Szklarskiej Porębie. Kierowcy samochodów osobowych też miewają podobne problemy.
Tuż przy wjeździe do miasta pod Szrenicą, na ul. Jeleniogórskiej około godz. 16.00 zatrzymały się trzy ciężarówki. Kierowcy dwóch z nich (Czech i Słowak) nie radzili sobie z podjazdem pod pozornie małą górkę. Mimo zimowych opon, koła obracały się w jednym miejscu. Samochody zablokowały prawy pas od strony Jeleniej Góry i powoli tworzył się tam korek.
Trzecią ciężarówką przyjechał polski kierowca z Polkowic, który nomen omen wiózł kilka ton soli dla Miejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej przy ul. Turystycznej w Szklarskiej Porębie. Polak postanowił pomóc dwóm obcokrajowcom i zatrzymał się w celu podsypania pod koła ich pojazdów kilku łopat soli. – Z Piechowic tutaj (odcinek 10km) jadę od godziny. Jakieś 3km wlokę się już za tymi dwoma tirami, ponieważ co chwilę mają one problem z podjazdem – opowiada kierowca z Polkowic.
Po kilku minutach pojawiła się odśnieżarka, która podsypała piaskiem odcinek drogi przed kołami dwóch zablokowanych samochodów. W tym samym czasie kierowcy aut osobowych próbowali dosłownie prześlizgnąć się pomiędzy stojącymi ciężarówkami. Przyjechali też policjanci, którzy widząc, co się dzieje zaczęli kierować ruchem.
W końcu wszystkim kierowcom ciężarówek udało się podjechać, ale nie obyło się bez dalszych problemów. Przez centrum miasta tiry jechały z prędkością 10km/h, blokując ruch wszystkich pozostałych samochodów. Czech i Słowak musieli zatrzymać się na poboczu, aby założyć łańcuchy. Wszystko wskazuje na to, że aura przez weekend nie będzie sprzyjała kierowcom.
Dziś w mieście jeździ się kiepsko. Na drogach zalega warstwa rozjeżdżonego śniegu, pod którą lśni groźny lód. Najgorzej jest na podjazdach, gdzie koła pojazdów buksują w miejscu, zanim uda im się pokonać wzniesienie. Tam tworzą się niewielkie korki. Wielu kierowców posłuchało rad policji i nie uruchomiło dziś aut. Chodniki w centrum są odśnieżone "tyle o ile". Najgorzej jest na bocznych uliczkach. Niektóre są ledwo przejezdne i będą odśnieżone przez pługi MPGK w ostatniej kolejności. Ekipy drogowców dbają przede wszystkim o główne szlaki. Przy takiej pogodzie i ciągłym śniegu nie ma jednak szans na uzyskanie czarnej nawierzchni.
Policjanci radzą zmotoryzowanym, aby bez konieczności nie korzystali z samochodów. Atak zimy spowodował także opóźnienia w kursowaniu autobusów.