Jeleniogórscy strażnicy dostaną ponad dziewięcioprocentowe podwyżki jeszcze w tym roku. W praktyce będzie to niewiele ponad sto złotych na rękę. Teraz przeciętnie zarabiają ponad 1000 złotych.
Podwyżka wynika z budżetu miasta. Ale to nie koniec udogodnień. Prezydent Marek Obrębalski chce pozyskać dla straży nowoczesny samochód terenowy. Liczy przy tym na pomoc pieniędzy zewnętrznych.
– Przygotowujemy projekt w ramach programu Europejskiej Współpracy Terytorialnej Polska-Czechy – powiedział nam szef miasta. – Złożymy go wspólnie z naszym czeskim miastem partnerskim, Jabloncem, i kilkoma innymi samorządami.
Prezydent nie ma wątpliwości, że straż miejska to przydatna służba. Miasto przygotowuje też siedzibę dla strażników po byłym biurze paszportowym przy ul. Armii Krajowej. Sam remont obiektu może pochłonąć ponad milion złotych.
Będzie wymieniona instalacja centralnego ogrzewania, monitoring. Powstaną też nowoczesne biura. Niewykluczone, że do nowego budynku mundurowi wprowadzą się jeszcze w tym roku.
– Przecież oni tylko blokady na samochody potrafią zakładać – denerwuje się Piotr Puchacz z Jeleniej Góry. – Kilka miesięcy temu wezwałem straż, żeby przegonili bezdomnych spod naszego domu – opowiada pan Dariusz z ulicy Wojska Polskiego. – Przyjechali, wzruszyli ramionami, i odjechali.
– Na co im „terenówka”, to jakieś fanaberie – dziwią się jeleniogórzanie. – Do patrolowania miasta wystarczy przecież zwykły samochód osobowy.
Na działalność strażników narzekają też pielęgniarki jeleniogórskiego szpitala. Budynek lecznicy często oblegają bezdomni, zwłaszcza w chłodniejsze dni. Odstraszają tym samym pacjentów szpitala. Wzywana straż miejska jest praktycznie bezradna.
– To niesprawiedliwy stereotyp – mówi tymczasem Jacek Winiarski, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Jeleniej Górze. – Zakładanie blokad to niespełna trzy procent naszych interwencji w ciągu roku. Praca strażnika to dziesiątki rozmów z ludźmi, upomnień. Te najczęściej odbywają się w spokojnej rozmowie, na czyjejś posesji albo w biurze. Nikt tych rozmów nie widzi, za to żółtą blokadę na kole samochodu widzą setki przechodniów. No i potem wszyscy myślą, że nic więcej nie robimy.
Straż na przykład w tym roku dokonała przeglądu miasta i wytypowała ok. 80 miejsc zanieczyszczonych i niebezpiecznych (dzikie wysypiska, niezabezpieczone gruzowiska). Wkrótce właściciele tych miejsc zostaną wezwani do posprzątania i zabezpieczenia terenu.
Jak mówi J. Winiarski, straż jest niezbędna, gdyż wykonuje wiele drobnych zadań, którymi nie zajmuje się policja. Ponadto służba ta jest w dyspozycji władz miejskich, czego nie można powiedzieć o policji. Prezydent może skierować strażników np. do obstawy masowej imprezy plenerowej.
Zastępca komendanta zaznacza też, że podwyżek w straży miejskiej nie było od wielu lat.
– Kiedyś strażnicy dostali regulację pensji, jakieś 30 złotych na rękę. To tylko ich rozsierdziło – usłyszeliśmy.
– To ciężka służba, naprawdę nie ma czego zazdrościć – mówi nam jeden ze strażników. – Ludziom wydaje się, że spacerujemy po ulicach. A codziennie użeramy się z bezdomnymi, pijakami, itd. Mój kolega na budowie więcej zarabia, i do tego ma spokój, nosi cegły i nikt na niego krzywo nie patrzy.
Samochód terenowy z kolei, jak podkreśla Jacek Winiarski, przyda się do patrolowania górskich części miasta, np. Jagniątkowa: – Będzie niezbędny w razie powodzi, aby dojechać do zalanych domów, do których nie da się dotrzeć autem osobowym.
Bezpieczeństwa i porządku w stolicy Karkonoszy pilnuje 50 strażników. Na razie miasto nie przewiduje zwiększenia tej liczby, jednak jeleniogórska straż jest rozchwytywana przez ościenne gminy. Piechowice już podpisały umowę i płacą Jeleniej górze za to, że strażnicy pilnują porządku w tej gminie. Podobny pomysł rozważają władze Jeżowa Sudeckiego. Wygląda więc na to, że wkrótce trzeba będzie zatrudnić więcej mundurowych. Oby tylko było bezpieczniej.
Jelenia Góra nie jest jedynym miastem, w którym nadchodzą lepsze czasy dla straży miejskiej. Po blisko 10 latach przerwy służba ta wraca do Zielonej Góry. Jak podają media, główna w tym zasługa miejscowej Platformy Obywatelskiej. Prezydent tego miasta powołał już pełniącego obowiązki komendanta, który ma za zadanie zorganizowanie służby. Miasto szacuje, że na utrzymanie straży wyda rocznie ok. 1,5 miliona złotych. Straż po latach przerwy wróci też do Wołomina pod Warszawą, a także powstanie w Nowej Rudzie k. Wałbrzycha. – To tylko dowód, że jesteśmy potrzebni – cieszą się strażnicy.
Na drugim biegunie jest z kolei 50-tysięczna Stalowa Wola, gdzie prezydent zlikwidował straż miejską. Jak twierdził, strażnicy nie wykonywali zadań, które do nich należą, ponadto większość z nich należy do związków zawodowych przez co trudno jest ich zwolnić nawet jeśli źle pracują. Prezydent Stalowej Woli nie ukrywa jednak, że chodzi o sprawy personalne i nie wyklucza, że po odwołaniu „starej gwardii” powoła nową, dynamiczną służbę.
W ubiegłym roku Straż Miejska w Jeleniej Górze dokonała blisko 20 tysięcy interwencji! Najwięcej, bo aż 7 tysięcy, dotyczyło utrzymania porządku. Chodzi tu o zarządców budynków lub właścicieli posesji, którzy nie sprzątają podwórek, nie odśnieżają chodników, itp. Drugą grupą są kierowcy (5800). Spadła liczba zakładanych blokad, za to częściej strażnicy upominają kierowców, którzy źle zaparkowali auto. Na trzecim miejscu są tzw. zdarzenia przeciwko porządkowi. Chodzi tu o zakłócanie ciszy nocnej przez pijanych mieszkańców i młodzież wracającą z dyskotek. A i o samych właścicieli lokali, którzy puszczają do późna głośną muzykę. W tej grupie straż interweniowała 4700 razy.
Większość działań strażników kończy się na pouczeniach. Dla przykładu, z ponad 7 tysięcy interwencji dotyczących utrzymania porządku, tylko 20 zakończyło się wystawieniem mandatów, skierowano 48 wniosków do sądu o ukaranie. SM ma prowadzić przede wszystkim działania prewencyjne, a nie represyjne.