Przypomnijmy, w minioną sobotę rzeka Miedzianka zalała ponad połowę Bogatyni. Podczas powodzi utonęły tam dwie osoby. W mieście zawaliło się co najmniej dziesięć domów, a ponad dwadzieścia nadaje się tylko do rozbiórki. Uszkodzone zostały także mosty i budynki gospodarcze. Ewakuowano ponad 600 osób. W gminie Bogatynia 1200 gospodarstw wciąż nie ma prądu. Brakuje wody pitnej oraz żywności.
Pan Pilawski pierwszy raz pojechał z darami w niedzielę. Prywatnymi samochodami osobowymi udało się dowieźć chleb, konserwy i wodę mineralną. Do zbiórki przyłączyli się jego znajomi oraz współpracownicy. – To, co tam zobaczyliśmy nie da się opowiedzieć – wspominał pomysłodawca akcji. W tych miejscach, gdzie woda opadła jest szlam. Powodzianie nie mają prądu, wody pitnej ani jedzenia. Nie działa też kanalizacja.
Widzieli zdesperowanych ludzi, ratujących resztki swojego dobytku z domu, który w każdej chwili groził zawaleniu się, ponieważ stał tylko na trzech ścianach. Czwarta popłynęła razem z wodą. – Po dotarciu na miejsce nie wiedzieliśmy gdzie mamy się kierować. Ludzie, widząc samochód z darami otoczyli nas tak, że nie mogliśmy z niego wysiąść – opowiadał Pilawski. Mimo tej wielkiej tragedii wśród mieszkańców Bogatyni są i tacy, którzy chcą się wzbogacić na cudzym nieszczęściu. W jednym z miejscowych sklepów wisiała kartka: „Promocja! Chleb 9 zł”.
Dary ze Szklarskiej Poręby zawieziono do Szkoły Podstawowej nr 3, gdzie znajduje się większość powodzian, którzy zostali bez dachu nad głową. W sali gimnastycznej rozłożone są materace, gdzie ci ludzie śpią. W kuchni gotowane są ciepłe posiłki, a w kolejnych pomieszczeniach segreguje się otrzymane rzeczy i rozdaje potrzebującym. W poniedziałek o godz. 13.00 odbyła się druga zbiórka w mieście pod Szrenicą. Dary można było przywozić na ulicę Brzozową (koło bazy „Pod ponurą małpą”). Furgonetka szybko zapełniła się butelkami wody mineralnej, konserwami, bochenkami chleba, środkami czystości, a także kocami, kołdrami i ubraniami.
Na apel odpowiedzieli miejscowi przedsiębiorcy oraz ludzie „dobrego serca”. Wraz z Pawłem Pilawskim pojechał miejscowy radny Cyprian Kukulski. Następnym przystankiem był Świeradów Zdrój, gdzie samochód ze Szklarskiej Poręby dołączył do konwoju organizowanego przez tamtejszego burmistrza. Dzięki eskorcie policji wiozący dary mogli być pewni, że zostaną przepuszczeni na zalane tereny. Jedynym ograniczeniem była waga aut, która nie mogła przekraczać 3,5 tony. Konwój pojechał przez Czechy, ponieważ w Polsce drogi do Bogatyni są nieprzejezdne.
W podobnej sytuacji jest Zgorzelec, gdzie woda zalała jedną piątą miasta. Wylały tam dwie rzeki, Nysa i Czerwona Woda. Obecnie w mieście trwa sprzątanie po powodzi. Natomiast w Leśnej, w ciągu 15 minut poziom wody sięgnął dwóch metrów. Zalane zostały domy i ulice. Ludzie mają wodę w kranach, ale nie nadaje się ona do picia. Władze Szklarskiej Poręby dopiero dzisiaj ogłosiły zbiórkę darów dla powodzian. Na oficjalnej stronie miasta można dowiedzieć się gdzie przynosić żywność i inne potrzebne rzeczy. Jeszcze wczoraj w miejscowym magistracie informowano nas, że burmistrz przebywa obecnie na urlopie i nie ma innej kompetentnej osoby do podejmowania decyzji w tej sprawie.
O prywatnej inicjatywie pana Pilawskiego można było dowiedzieć się dopiero w Centrum Zarządzania Kryzysowego. W żadnym z miejscowych sklepów także nie pomyślano o wystawieniu koszy do wrzucania darów. W mieście przebywa bardzo wielu turystów, którzy na pewno chętnie przyłączyliby się do tej inicjatywy. Paweł Pilawski podkreślał, że jeśli tylko będą kolejni darczyńcy, to ponownie pojedzie z darami do Bogatyni. – Z transportem nie ma żadnego problemu. Dysponuję wieloma większymi samochodami – powiedział wczoraj przed wyjazdem. Pomóc powodzianom można również, wpłacając pieniądze na konta Caritasu czy Polskiej Akcji Humanitarnej.