W niedzielę zakończyła się jubileuszowa edycja MFTU w Jeleniej Górze. Zespoły trafią jeszcze do Zawidowa, który jako jedyna gmina w Jeleniogórskiem zdecydował się na zaproszenie ulicznych artystów.
Ostatni dzień festiwalu zaczął się od wizyty na lotnisku. Sceny z życia tego miejsca pokazał niemiecki Theaterlabor z Bielefeldu.
Zanim podjadą samolotowe schody, trzeba przejść przez odprawę. Tu pojawia się problem, ponieważ lotnisko jest jak miasto i aktorzy-pasażerowie zaczynają błądzić, poszukując właściwego terminalu. Chodzą bez końca, mijają się, a i tak wszyscy trafiają do jednej bramki, gdzie czekają już dwaj ochroniarze z wykrywaczem do metali.
Chaos związany z zagubieniem bagaży i alarmem antyterrorystycznym jest pokazany w sposób zabawny co musiało się skończyć brawami.
Zupełnie inna atmosfera towarzyszyła spektaklowi “Ketzal” rosyjsko-niemieckiego zespołu Derevo. Legendę o ptaku według meksykańskich mitów wyreżyserował Anton Adassinski, zespół pokazał ją na dużej scenie Teatru Norwida.
To przede wszystkim teatr ruchu. Zobaczyliśmy elementy tańca współczesnego, butoh, a także elementy klaunady. Zespół w bardzo sugestywny sposób oddał wszystkie zagrożenia dla samego ciała – ból, utrata równowagi.
Spektakl Derevo to nie tylko doznania estetyczne wynikające z świetnego oświetlenia scen i piękna ciał artystów. Hołd, który artyści złożyli ciału poruszał i hipnotyzował. Derevo to nazwa którą trzeba zapamiętać.
Aura tajemniczość odeszła w cień, gdy widzowie wrócili na plac Ratuszowy. Tam czekała już grupa Strange Fruit z Australii. Aktorzy umieszczeni na pięciometrowych giętkich tyczkach, poruszają się jakby kołysał nimi wiatr, prawie dotykając głów widzów.
W poruszaniu się artystów widzimy frywolność , zadumę , miłość i dramatyczne rozstania. Po prostu przyjemny spektakl bez zadęcia.
Festiwal zakończył koncert zespołu Fanfara Zimbrul z Mołdawii, regionu leżącego na pół nocnym-wschodzie Rumunii. Skład zespołu tworzą muzycy grając y na instrumentach dętych. Liderzy zespołu grali m.i n. z Goranem Bregoviciem.
To jednak nie była kropka nad i. Prawdziwą perłą – jeżeli chodzi o festiwalowe wydarzenia – stało się uroczyste ogłoszenie festiwalowej „matki”, Aliny Obidniak, absolutnie niekwestiowaną Cesarzową Teatrów Ulicznych.
Pamięć o blasku płynącym z diademu Cesarzowej, daje nam siłę, wiarę i nadzieję, że za rok spotkamy się znowu.