Po wprowadzeniu wsiadania przodem i kontroli biletów przez kierowców, liczba osób, które nie płacą za przejazd autobusami miejskimi znacznie spadła. Jednak nie oznacza to, że gapowiczów nie ma.
Problemem dla miejskiego przewoźnika są także wandale, którzy rysują ostrymi narzędziami szyby i malują wulgarne napisy na siedzeniach i ściankach autobusów.
– Uszkodzonych szyb nie opłaca się wymieniać, bo nowe od razu są dewastowane – mówi Marek Woźniak, dyrektor MZK. W autobusach zdarzają się także kradzieże. Chuligani niszczą także wiaty przystankowe.
– Kierowca nie może cały czas być skupiony na tym, co dzieje się w autobusie. Musi przecież prowadzić pojazd – tłumaczy miejski przewoźnik.
Pomóc mają policjanci, którzy ubrani po cywilnemu, będą mieli baczenie na porządek w autobusach MZK.
Jak się dowiedzieliśmy, przez wandali i gapowiczów przewoźnik traci rocznie tyle pieniędzy, za które można by było kupić jeden nowy autobus.