Blady strach padł na kierowców taksówek w nadgranicznych miejscowościach. Wszystko przez Schengen i otwartą granicę. Niemiecka policja traktuje ich jak przestępców.
Donosi o tym Polska Gazeta Wrocławska w piątkowym wydaniu opisując przypadek taksówkarza ze Zgorzelca. Dwaj klienci zamówili u niego po niemiecku kurs do Kamenz. Okazało się, że jeden z nich był Rosjaninem i nie miał wizy Schengen. W Goerlitz zatrzymała samochód niemiecka policja. Dostało się taksówkarzowi, któremu zarzucono współudział w nielegalnym przekroczeniu granicy.
Innego taksówkarza, który przewoził Ukrainkę – również bez obowiązkowych dokumentów – na komendzie policji w Niemczech rozebrano do naga i zabrano mu 100 euro na poczet kary.
Polscy taksówkarze oburzają się i takie postępowanie nazywają dyskryminacją. Nie mają bowiem prawa legitymować klientów.
Gazeta podaje też przykład kierowców autobusów transgranicznych, które łączą Zgorzelec z centrum Goerlitz. – Gdyby trzymać się niemieckiej procedury, oni także powinni być zatrzymywani, a pasażerowie – drobiazgowo kontrolowani. Tak się jednak nie dzieje.
Dziennik zwraca także uwagę na fakt, że niemieckich taksówkarzy, którzy – po wejściu w życie traktatu z Schengen – równie często pojawiają się na polskich drogach, nasza policja prawie wcale nie sprawdza.