Prace, zgodnie z ugodą zawartą pomiędzy wykonawcą a Miastem, rozpoczęły się w poniedziałek, 4 kwietnia i potrwają z przerwami do czerwca. Jeśli nie przyniosą pożądanego skutku (woda nadal będzie zalegać na murawie), będzie konieczna całkowita wymiana warstwy odsączającej wraz z murawą. Całkowity koszt wykonywanych prac naprawczych ponosi firma Tamex.
- Są to prace gwarancyjne. Muszą być podzielone na części, ponieważ ta płyta nie wytrzyma intensywności jaka jest zaplanowana – tłumaczy wiceprezes Term Cieplickich Miłosz Sajnog. - To się nazywa mikrodrenaż pionowy. Gleba jest nacinana, w nią jest wpuszczana warstwa piasku ze żwirem, która ma spowodować zwiększenie przepuszczalności wody z wierzchu płyty do drenażu – wyjaśnia zarządca stadionu.
Pod znakiem zapytania stoją kolejne mecze Karkonoszy zaplanowane przy ul. Złotniczej. - Po zwykłym piaskowaniu warunki na murawie są ciężkie, a po tym zabiegu będą bardzo ciężkie. Wykonawca nie zabrania grania, ale czy piłkarze będą chcieli grać na tym, co zostanie? To będzie ich decyzja – powiedział Miłosz Sajnog.
Po zakończeniu prac zostanie wykonana próba wodna, która rozstrzygnie, czy płyta boiska po opadach nadaje się do gry. Ponadto wykonawca zobowiązał się do naprawy oświetlenia na trybunie głównej.