W wyniku nieszczęśliwego wypadku w Kowarach zginął dwuletni chłopiec, który zaplątał się w sznurek od żaluzji. Dziecko przebywało pod opieką babci. Kobieta w szoku została przewieziona do szpitala.
Zdarzenie miało miejsce dzisiaj przed godziną 11. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że chłopiec zaplątał się w sznurek od żaluzji. Babcia w tym czasie przebywała najprawdopodobniej w kuchni. Była trzeźwa. Dwulatka mimo reanimacji nie udało się uratować.
Policjanci przeprowadzili oględziny miejsca tragedii i wstępnie ustalili, że dziecko samo się zaplątało w sznurki żaluzji. Rodzina, przyjaciele i znajomi są w szoku.
- To był taki słodki maluch, znałam go dobrze, widywałem go z dziadkami, nie mogę w to uwierzyć - mówiła poruszona do głębi sąsiadka.