Korzenie tych uczniów niekoniecznie są polskie, czasem ktoś chwali się prababką Polką, są też rdzenni Ukraińcy. Dolnośląski Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli Filia w Jeleniej Górze z inicjatywy Bogusi Boguckiej już drugi rok monitoruje rakowicki projekt poprzez ścisłą współpracę ze Starostwem Powiatowym w Lwówku Śląskim i samą placówką.
Wszystko zaczęło się przed 30 laty, gdy do stryjskiego kolegium i Centrum Kultury Polskiej przyjechał dyrektor szkoły Jan Czyczerski, by nawiązać współpracę i dzielić się doświadczeniami. W następstwie tego uczniowie z Ukrainy corocznie zaczęli przyjeżdżać na turniej piłki nożnej do Rakowic Wielkich. Dwa lata temu dyrektor Czyczerski zaproponował, by przyjechali do niego się uczyć. I tak w czerwcu byli na turnieju, a już we wrześniu zameldowali się jako uczniowie ZST-E. Było to możliwe po załatwieniu wielu formalności w różnorodnych urzędach na poziomie powiatu, województwa i ministerstwa edukacji. Dokładnie historię przyjazdu młodzieży ukraińskiej do Polski zna i z zaangażowaniem opowiada Misza Ilienko, nieformalny szef ukraińskiej grupy, mówiący po polsku chłopak.
Misza, Roman, Wiktoria, Światosław, Swieta, Jewhen, Artem, Rostysław to tylko niektórzy z ukraińskich wychowanków w szkole. Uczą się w ogólniaku i technikum, gdzie zdobywają zawód informatyka, mechanika samochodowego, mechanika rolniczego, hotelarza i gastronoma, a nawet psychologa-coacha. Oceny mają dobre i te semestralne, i na świadectwie. Nawet czasem lepsze od stopni, które uzyskiwali w szkołach ukraińskich. Artem, uczeń drugiej klasy, zachęcił swego kuzyna Rostysława do podjęcia od września nauki w Polsce. Obaj przyjechali aż z Żytomierza. Rozmowa z wieloma z nich nie zdradza obcego akcentu.
Pięcioro z ponad trzydziestoosobowej grupy uczy się równolegle w dwóch szkołach: polskiej i ukraińskiej. Tak na wszelki wypadek, jakby coś w Polsce nie wyszło. W szkole w swojej ojczyźnie dwa razy w roku zaliczają wszystkie przedmioty eksternistycznie w technikum samochodowym i elektrycznym. Wiąże się to z dodatkowym kosztem przejazdu za 100 zł w jedną stronę, co dla nich stanowi dużą kwotę. Ale wielu z nich nie chce obciążać budżetu rodziców, za którymi bardzo tęsknią. W weekendy dorabiają sobie do skromnego kieszonkowego, a pełnoletni pozostają nawet na wakacje, by zarobić na kolejny rok nauki. W rozmowie przebija się pragmatyzm i myślenie o przyszłości.
Atmosfera w szkole zawsze była sprzyjająca. Jak przyjechała pierwsza grupa we wrześniu 2015 roku od razu zasymilowała się z Polakami. Misza mówi, że po przerwie po pierwszym półroczu wracali do Rakowic jak do swego drugiego domu. Był i płacz, i powitania. Już się nawet utworzyły trzy pary międzynarodowe. Na pytanie, czy coś się nie podoba w szkole odpowiadają, że podoba się wszystko, ale muszą respektować oczywiste ograniczenia. Z Polakami żyją bardzo dobrze, właściwie nie czuje się żadnej różnicy pomiędzy nacjami, zwłaszcza, że mówią już dobrze po polsku. Organizują wspólne wieczory, zabawy, na przykład andrzejkową lub Dzień Talentów, kiedy to prezentują swoje regionalne stroje, tańce i pieśni.
Bożena Wieczorek jest kierownikiem internatu w rakowickiej szkole. Mieszka w nim 180 uczniów, z czego 31 to Ukraińcy. Dyrektor Marek Łukasik żartobliwie mówi o niej, że jest matką największej liczby dzieci w Polsce. Pani Bożena opowiada, że najtrudniejszy był pierwszy rok, bo nie było żadnego doświadczenia, punktu odniesienia. W tym roku jest już łatwiej. Ustaliliśmy zasady postępowania – mówi – i choć wszystko jest opisane w dokumentach, to jednak w zderzeniu z rzeczywistością nie zawsze procedury zdają egzamin. Tak jak w życiu. Odpowiada za bezpieczeństwo i zdrowie 31 młodych ludzi, których rodzice całkowicie jej zaufali i podpisali pełnomocnictwa. Formalnie więc odpowiada za ich zdrowie i bezpieczne dotarcie do Medyki, miejscowości granicznej. Problem polega na tym, że wielu z nich ma pociągi w różnych porach i trasach. Rodzice mają tego świadomość i akceptują taki stan rzeczy. Dzięki Bogu wszystko działa jak należy, a starsi opiekują się w podróży młodszymi i z mniejszym doświadczeniem. Kolejne grupy w następnych latach będą poznawać coraz klarowniejsze zasady funkcjonowania w szkole. Problemem są weekendy, kiedy polska młodzież nie pozostaje w internacie. Ukraińcom trzeba zorganizować zajęcia, by się nie nudzili. I tak Starostwo w Lwówku daje możliwość udziału w wycieczkach, zawodach sportowych. Pod opieką asystentów kierownika internatu w soboty młodzież pierze swoje ubrania, pościel.
Swoją przyszłość planują w Polsce. Choć mówią, że w domu najlepiej i że zawsze będą wracać do rodziców, to jednak wielu chce po maturze studiować i pracować w Polsce, która stwarza większe możliwości niż obecnie ich ojczyzna. Ośmioro z nich właśnie wróciło z Grecji, gdzie uczniowie szkoły specjalizujący się w usługach hotelarskich odbywali praktykę. Atrem z Żytomierza, który był już nawet w USA, na myśl o Grecji, rozpromienia się i rozmarza. Jest zachwycony pobytem w Grecji. W przyszłym roku takie praktyki odbędą się we Włoszech – już są chętni do kolejnego wyjazdu aż na trzy miesiące. Tymczasem Misza i kilku jego kolegów pokazuje nam swoją pracę na miejscu w stacji diagnostycznej. Misza, który od niedawna posiada prawo jazdy, pewnie wjeżdża służbowym busem na kanał i chłopcy przeprowadzają badanie techniczne samochodu.
Zespół Szkół Ekonomiczno-Technicznych w Rakowicach Wielkich jest jedną z niewielu wiejskich szkół ponadgimnazjalnych nie tylko na Dolnym Śląsku. Innowacja polegająca na wprowadzeniu do placówki uczniów cudzoziemców w tej placówce budzi oczywiste zainteresowanie samorządów, dyrektorów i dziennikarzy. W lutym 2017 roku w jeleniogórskiej filii Dolnośląskiego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli we Wrocławiu planowana jest konferencja „Wielokulturowość i wielonarodowość w polskiej szkole – szanse i zagrożenia”, a jej celem będzie przybliżenie kwestii prawnych i obyczajowych związanych z rekrutowaniem i nauczaniem w placówce uczniów – cudzoziemców lub uczniów wywodzących się z mniejszości narodowych.