Dwadzieścia patroli policji pilnowało w ostatnich dniach porządku na drogach w Jeleniej Górze i okolicy. Jeleniogórskim stróżom prawa pomagali ich koledzy z ościennych powiatów.
Jak mówi mł. insp. Maciej Dyjach, naczelnik sekcji ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze, działania miały głównie na celu zwrócenie uwagi na pieszych, którzy w niedozwolonym miejscu lub w niedozwolony sposób przechodzą przez jezdnię.
Dokładna kontrola nastąpiła po serii wypadków i potrąceń, których ofiarami padli właśnie piesi użytkownicy dróg.
– W ciągu kilku dni (czwartek – sobota) policja ukarała mandatami 140 osób, w tym 20 dostali piesi – usłyszeliśmy. Skontrolowano około 250 kierujących. Przy okazji ujawniono siedmiu nietrzeźwych. Rekordzista miał około trzech promili alkoholu w organizmie – informuje mł. isnp. M. Dyjach.
Stróże prawa podkreślają, że na takich działaniach się nie skończy. W dalszym ciągu będą one prowadzone bez żadnych zapowiedzi.
Tymczasem sami piesi – mimo akcji prewencyjnych – nie czują się bezpiecznie. – Niektóre przejścia są źle oznakowane. Przyzwyczajeni są do nich miejscowi kierowcy, ale przyjezdni mogą mieć problem. Namalowane zebry są wytarte, brakuje też znaków informacyjnych lub są one zamazane przez wandali – mówi Dariusz Andrzejewski z ulicy Reja. – Dzieje się tak nie tylko na mniejszych, osiedlowych uliczkach – dodaje.
Zwracają także uwagę, że często na drogach czują się jak intruzi. – Byłem we Francji. Nie spotkałem się z przypadkiem, żeby któryś z kierowców nie zatrzymał się przed zebrą. A u nas? – pyta Mirosław Bagański. Dodaje też, że na zachodzie policja jest znacznie mniej restrykcyjna w stosunku do pieszych, którzy przechodzą na czerwonym świetle.
– Są na tyle rozsądni, że widzą, czy coś nie nadjeżdża. Jeśli droga jest pusta, po prostu przechodzą a nie czekają aż włączy się zielone – dodaje.
Kierowcy odbijają piłeczkę. Ich zdaniem to piesi czują się jak „święte krowy” i wpychają się pod maskę samochodu. – Oczywiście nie wszyscy, ale takich nie brakuje. Jeszcze jak sobie wypije i idzie wężykiem poboczem jezdni, to już po prostu coś strasznego. Po ciemku takiego delikwenta po prostu nie widać – podkreśla Rafał Więcek.
O problemie myślą także drogowcy. – Znaki są zrywane i kradzione na złom. Pomazane farbą w spreju. Często je trzeba wymieniać, a to kosztuje – mówią pracownicy Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów. Ostatnio czynili to na przejściu przez ulicę 1 Maja na rogu Okrzei i Kubsza.
Na odmalowanie poziomego oznakowania dróg trzeba będzie poczekać co najmniej do wiosny. Zdaniem drogowców dopiero wówczas warunki atmosferyczne pozwalają na skuteczne położenie białej, odblaskowej farby na linie oraz zebry.