Rozwiązaniem problemu właścicieli i turystów korzystających z ich obiektów na czas remontu drogi, o którym już pisaliśmy, miało być zorganizowanie przejazdu po bocznej łące. O ile podczas mrozów ten sposób zdał egzamin, o tyle w czasie odwilży problem wrócił ze zdwojoną siłą.
– W tej chwili jest po roztopach, błoto jest tak olbrzymie, że przejazdu przez łąkę nie ma żadnego. Ponadto cała droga jest rozjeżdżona przez sprzęt ciężki inwestora, jeżdżą tam wszystkie koparki i samochody ciężarowe. Rano wyjeżdżając z domu o godzinie 8.00 stałam do godziny 8.45 przed rozkopaną drogą i nikt z pracowników nie umiał mi powiedzieć którędy mam wyjechać i w jaki sposób. Kazano mi po prostu wrócić do domu i czekać na zakończenie prac - mówi Lidia Łotocka, właścicielka jednego z pensjonatów.
Kilku mieszkańców tej ulicy wykonało telefony do władz Karpacza i poprosiło o przyjazd burmistrza na miejsce lub interwencję.
– Wszyscy utknęliśmy przed jedną olbrzymią dziurą wykopaną przy naszej drodze. Dopiero po telefonach do burmistrza i rozmowach, przyjechała koparka, która wyrównała nam trochę bok łąki – dodaje Lidia Łotocka. – U wylotu tej łąki stoi jednak ciężki sprzęt stoi i do momentu, kiedy nie pracownicy załadują ciężarówek z ziemią, nie mamy możliwości wyjazdu. Kończy się na godzinnym czekaniem w kolejce. Jest to jedna jedyna ulicy w Karpaczu, która ma trzy kategoryzowane pensjonaty.
Dzisiaj zaczyna się zjazd lekarzy ratowników medycznych skalnych, część z tych ludzi mieszka u nas. Jak ci ludzie mają do nas dojechać i kto zwróci nam koszty jakie poniesiemy z tytułu rezygnacji tych ludzi z pobytu? – pytają właściciele pensjonatów. Nie mówiąc już o innych kosztach jak uszkodzenie ogrodzenia czy auta.
Zdaniem zainteresowanych jedynym skutecznym rozwiązaniem byłoby przeprowadzenie remontu tej drogi w dwóch etapach. Najpierw w jednej strony drogi, a następnie z drugiej.
– Nikt nie jest przeciwko remontowi tej drogi, wszyscy chcemy tego remontu, ale niech to będzie jeden pas drogi dla przejazdu samochodów, a na drugim niech będą prowadzone roboty. Na całym świecie się tak robi – mówią gestorzy z ulicy Marii Skłodowskiej – Curie w Karpaczu.
Tymczasem zastępca burmistrza Karpacza, Ryszard Rzepczyński mówi, że w pewnych miejscach jednia jest za wąska by prace można było prowadzić z podziałem na dwie strony. Mówi też, że termin wykonania tych robót na wyraźną prośbę mieszkańców został przesunięty i wykonawca nie może dłużej odkładać wykonania tych prac na później.
– Remont tej drogi, jako jednej z czternastu został dofinansowany z Regionalnego Programu Operacyjnego, dlatego nie możemy przesunąć terminu zakończenia tych prac – mówi Ryszard Rzepczyński. W minionym tygodniu wykonawca rozpoczął prace przy kanalizacji deszczowej, od poniedziałku wybierana jest ziemia, w miejsce której pojawi się podbudowa drogi.
Po zakończeniu tych prac przez utwardzoną nawierzchnię mieszkańcy będą mogli jeździć. Po telefonach jakie otrzymałem w poniedziałek 1 III, na miejsce został wysłany sprzęt, który udrożnił przejazd bocznym objazdem poprowadzonym przez łąkę.
W najbliższym czasie dodatkowo zostanie ona utwardzona. Zależy nam na jak najszybszym zakończeniu tych remontów, ale nie wszystko uda się przyspieszyć. Myślę, że problem zmniejszy się w ciągu najbliższego tygodnia. Tymczasem wykonawca został zobowiązany do dopilnowania przepustowości dojazdu do tych posesji.
Jak mówią ich właściciele, zamknięcie dróg nie było w żaden sposób oznakowane, nie ma też żadnych objazdów.