Symulator dla jeleniogórskich strażników miejskich zakupił Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego. Wczoraj po raz pierwszy został on udostępniony chętnym, którzy w Tesco „na własnej skórze” mogli sprawdzić co dzieje się z człowiekiem po uderzeniu samochodu w przeszkodę … i to przy minimalnej prędkości.
- Odczułem nieprzyjemny wstrząs, który daje do myślenia. To była prędkość pięciu kilometrów na godzinę, a przecież samochodem jeździ się o wiele szybciej. Bez pasów nie byłoby ciekawie. Ja zazwyczaj zapinam pasy, ale pasażerowie czasami są tak oporni, że nie można ich przekonać. Muszę ich namawiać i przekonywać niemal na siłę. Ja nawet jak wsiadam do autobusu to szukam pasów – mówi pan Mieczysław Załuski z Jeleniej Góry.
- Zapinania pasów bezpieczeństwa uczyłem dzieci od najmłodszych lat. Jeśli pasy nie były zapięte, czekałem aż wszyscy je zapną. Dlatego teraz moje córki jeśli nie zdążą się zapiąć zanim ruszę autem, same krzyczą żebym poczekał. To są jednak nawyki, których należy uczyć od maleńkości. To może im kiedyś uratować życie, o czym nie wszyscy pamiętają. Niejednokrotnie widziałem, jak dzieci czy dorośli jeżdżą bez pasów … jest to jednak do czasu – podkreśla Tomasz Wójcicki, ojciec Ani i Weroniki.
Grzegorz Rybarczyk ze straży miejskiej, realizator akcji „Bezpieczne ferie”, przyznaje, że strażnicy miejscy i policjanci w swojej pracy bardzo często spotykają kierowców i pasażerów, którzy nie zapinają pasów. Stąd pomysł na udostępnienie symulatora w różnych miejscach w mieście.
- Będziemy starali się o zgodę na przeprowadzenie naszej akcji z symulatorem we wszystkich marketach. Planujemy też uczestniczyć w imprezach masowych, również plenerowych by jak największa grupa osób mogła sprawdzić co dzieje się z kierowcą czy pasażerem podczas uderzenia. Nasze teoretyczne działania oraz nakładane mandaty nie wystarczają, symulator może dodatkowo podziałać na wyobraźnię - mówi Grzegorz Rybarczyk.