W sobotę (16.07) na chętnych do przejścia trasą związaną z górnictwem czekał przewodnik sudecki Maciej Stanisz, który postanowił przybliżyć dzieje miasta wyruszając ze stacji kolejowej w Szklarskiej Porębie Dolnej..
Po wysłuchaniu wykładu o budowie i rozwoju kolejnictwa w tym rejonie, uczestnicy wyprawy udali się na drugą stronę torów kolejowych, gdzie znajduje się granica administracyjna pomiędzy Szklarską Porębą a Piechowicami.
Ponieważ tym razem na wycieczkę przybyło prawie 30 osób, w dalszą drogę trzeba było udać się gęsiego, nie sposób bowiem iść pod górę wąską leśną ścieżką inaczej. Nie trwało to jednak zbyt długo. Zaraz grupa dotarła do Zbójeckich Skał, które najciekawiej ale i najbardziej tajemniczo wyglądają o zmierzchu albo tuż przed świtem.
Głównym celem spaceru były sztolnie pirytu, które pozostały po prowadzonych tutaj pracach górniczych. - Jednak po drodze, niedaleko pomnika Helmuta von Moltke, mogliśmy wejść do mierzącej około 150 metrów sztolni wykutej w litej skale, co pozwalało być pewnym naszego bezpieczeństwa. Muszę przyznać, że uciechy było sporo, zwłaszcza gdy po dotarciu do końca sztolni chcieliśmy wrócić na powierzchnię. Okazało się, że jest tu tak wąsko, iż nie ma sposobu wyminięcia się, a przecież każdy idący za nami chciał dojść do końca. W końcu jednak wszyscy obrócili się na pięcie i mogliśmy znowu ujrzeć światło dzienne – relacjonuje uczestnik wycieczki Krzysztof Tęcza.
- Co zaś do wspomnianych sztolni pirytu to tutaj nie było już takich problemów, przynajmniej na początku gdzie jest ona dosyć szeroka. Dalej oczywiście przejście stawało się coraz węższe i niewygodne. Trudy jakie tutaj nas spotkały zostały sowicie nagrodzone, mogliśmy najeść się do syta pysznymi jagodami – opowiada.
- Teraz pozostało już tylko przemknąć koło dawnego sanatorium kolejowego przy którym znajduje się miejsce specjalnie przygotowane do leżakowania. Można tutaj usiąść sobie wygodnie i godzinami podziwiać wspaniały widok na nasze góry. Niestety ponieważ naszą wycieczkę rozpoczęliśmy o godzinie 17.00 zrezygnowaliśmy z tych wspaniałości i schodzimy na dół do Domu Wczasowego JAŚ, przy którym przygotowano nam ognisko i możliwość upieczenia kiełbasek - dodaje.