Tragedia we wspólnym mieszkaniu Radosława K. i jego 54- letniej matki, Marii K. wisiała w powietrzu od lat. W jednopokojowym pomieszczeniu nie było miejsca na intymność czy prywatność. Dodatkowo bardzo trudna sytuacja materialna spowodowała, że między matką a synem często dochodziło do awantur.
Nieporozumienia potęgował też alkohol, którego obydwoje nadużywali. Sąsiedzi często widzieli ich pijanych, czasami niemal do nieprzytomności. W bolesławieckim mieszkaniu przy ulicy Prusa wielokrotnie interweniowała policja. Syn po wypiciu większej ilości alkoholu wielokrotnie podnosił rękę na matkę, ona reagowała krzykiem.
W lutym 2009 roku po kolejnym zgłoszeniu Marii K., sprawa została objęta tzw. niebieską kartą. Radosław K. wcześniej chciał się też zabić. Chwilę wcześniej zadzwonił on na pogotowie i powiedział, że chce popełnić samobójstwo z powodów rodzinnych. Wówczas był nietrzeźwy i został odwieziony do Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Bolesławcu.
Tragicznego dnia, 2 lipca, zarówno matka, jak i syn byli mocno pijani. Między godziną 21.45 a 22.10 doszło między nimi do kolejnej sprzeczki słownej. Jak mówi oskarżony matka krzyczała na niego. W tym czasie on poszedł do kuchni i chciał sobie zrobić sobie coś do jedzenia. Wziął leżący na szafce nóż. Kiedy matka stanęła mu za plecami przez cały czas krzycząc, mężczyzna pchnął ją nożem kuchennym o długości 140 mm w szyję. Sam tłumaczył, że nie chciał zrobić matce krzywdy, chciał ją tylko pchnąć na łóżko, które stało nieopodal.
Jak zeznał, miał bowiem już dość jej gadania. Twierdził, że chwycił matkę rękoma, w jednej z nich trzymając nóż. Matka zaczęła się szarpać, więc popchnął ją na łóżko. To, że z jej szyi tryska krew zabójca miał zauważyć dopiero kiedy kobieta leżała na tapczanie. Wówczas telefonem komórkowym wezwał on karetkę pogotowia i usiłował tamować krew aż do przyjazdu pogotowia. Ugodzenie Marii K. realnie zagroziły jej życiu. Dwa dni później mimo udzielonej pomocy medycznej doprowadziły do zgonu kobiety w szpitalu.
W chwili zabójstwa Radosław K. miał 3, 29 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Sekcja zwłok wykazała, że rana na szyi Marii K. była dość głęboka. Sąd nie dał więc wiary w zeznania podejrzanego co do przypadkowego draśnięcia czy zranienia matki. Biegli wzięli też pod uwagę fakt, że Maria K. była kobietą drobną i szczupłą o wzroście 150 cm, sprawca to młody mężczyzna o wzroście 180 cm. Dlatego gdyby chciał tylko położyć matkę na łóżko nie musiałby używać tak dużej siły. W trakcie śledztwa nie ustalono jednak, czy zabójca działał zamiarze bezpośrednim.
Najbliższa rozprawa przewidziana jest na początek listopada br.