Za to wciąż jeszcze widoczne są skutki nawałnic sprzed niecałych dwóch tygodni. Potężne pnie zwalonych drzew czekają na pocięcie i wywóz przy kościele garnizonowym. Nie wiadomo, co stanie się z kasztanowcami, które rosły na terenie miejskim.
W czwartek porządkowano przewrócone przez wicher drzewa blisko dawnej bursy przy ulicy Głowackiego. Przedsiębiorczy okoliczni mieszkańcy chodzili po sąsiednich posesjach z ofertą kupna klocków na opał. Jak nam wiadomo, stare drzewa również porastały tereny komunalne.
Straż miejska przypomina, że wiatrołomy stanowią własność podmiotu, na którego terenie rosły. Zabór drzew „miejskich” uszkodzonych przez wiatr traktowany jest jako kradzież.
Oficjalnie nie wiadomo nic, czy samorządowcy zamierzają, na przykład, zorganizować akcję rozdawania pociętych pniaków i konarów uboższym mieszkańcom, których nie stać na zakup opału. A przecież zima dopiero na półmetku…