Podane kwoty to gołe pensje zasadnicze. Patrząc wprost niektóre gołe pensje będą niższe od... minimalnego wynagrodzenia za pracę, które od 1 lipca rośnie do 3600 zł. Całkowite wynagrodzenie będzie już wyższe. Rosną też wymagania od nowych urzędników. Przepisy nie będą działać wstecz, lecz obejmą zatrudnionych po tej dacie. Jeśli ktoś obecnie nie spełnia nowych wymagań, będzie mógł nadal być urzędnikiem. Takie rzeczy niestety tylko w urzędach... Można też mniemać, że część dotychczasowych umów o pracę będzie miała nowe daty, albowiem pensje na rozmaitych i szczegółowych stanowiskach wzrosną od 1150 do aż 1600 zł, czyli duża podwyżka. Szeregowi przyszli urzędnicy się cieszą, bo kto za to zapłaci? Wszyscy obywatele kraju płacący podatki. A tych są miliony. A że będą nowi urzędnicy to murowane.
Średnio 6,5 tysiaka. Brutto
Jak podał niedawno Główny Urząd Statystyczny 6536 zł brutto wyniosło w 2022 r. przeciętne wynagrodzenie wśród urzędników administracji samorządu terytorialnego (wliczone są tu różne składowe np. trzynastki). To o 700 zł więcej niż w 2021 r. Najlepiej zarabiano w urzędach marszałkowskich, średnio 7700 zł, a najsłabiej w starostwach, choć i tak nieźle - 6 tys. zł. Tyle suche statystyki GUS, które można rozmaicie interpretować. Fakty są takie, że najniższe zarobki mają urzędnicy w urzędach małych gmin (jedynie władze gmin dużo zarabiają), a prawdziwe "przeciętne" pensje w małych i średnich urzędach oscylują wokół 4 tys. zł. W tym wypadku jest podobnie jak z tzw. średnią krajową, którą zarabiają tylko pracownicy dużych firm i tylko w dużych miastach.
Faktem jest, że na koniec ubiegłego roku, we wszystkich urzędach w kraju pracowało aż 438 tys. osób, czyli o 4 tys. więcej niż rok wcześniej. W urzędach samorządu terytorialnego aż 257 tys. ludzi, a rok wcześniej 254 tys. Tak więc urzędników przybywa, a z liczbami nie można polemizować...