Wczoraj pojechała wraz z burmistrzem Kowar i jednym z mieszkańców do zalanego miasta. Zawieźli głównie wodę, chleb, masło, odzież. Wszyscy wrócili zdruzgotani. Nie sądzili, że jest tak tragicznie.
- Po tym jak skończyliśmy rozdawać żywność, podeszła do mnie kobieta i powiedziała, że jest bogata, ponieważ żyje i ma coś na sobie. Z domu musiała uciekać przez strych. Straciła cały dobytek poza kawałkiem placu. Postanowiła go pilnować za wszelką cenę. Poprosiła także o coś do jedzenia. Niestety ja nic nie miałam, ale kolega dał jej swoją kanapkę. Kobieta jadł i płakała. To było przerażające - wyznała Elżbieta Zakrzewska.
Jest ona związana emocjonalnie z Bogatynią, ponieważ osiem lat tam pracowała. Dzisiaj wyruszył kolejny transport. Znalazły się tam ziemniaki, makarony, chleb, woda, mleko, bułki. Część artykułów przynieśli mieszkańcy Jeleniej Góry, część inicjatorzy kupili z własnej kieszeni. Co chwilę do biura poselskiego dzwoni telefon od osób prywatnych firm , którzy chcą pomóc rodakom.
Dzisiaj do godziny 16:00 w siedzibie SLD przy Alei Wojska Polskiego 15, będzie można przynosić dary dla powodzian. Akcja powtórzona zostanie za koło dwa tygodnie. Wtedy potrzebne będą zapewne inne rzeczy, ale na pewno znajdą się ludzie dobrej woli, którzy zechcą pomóc.
- Pół Bogatyni praktycznie nie ma. Kable kanalizacyjne, które były wkopane w ziemię są na wierzchu. Trzydziestocentymetrowy asfalt jest zrolowany. Widziałam w rzece Opla, pół domu. Wygląda to fatalnie. Za kilka dni jak opadną emocje i adrenalina odczują tą tragedię. Chciałabym aby psychologowie zajęli się tymi osobami. Zrobię co w mojej mocy, aby tym ludziom pomóc. Jestem zwolenniczką pomocy konkretnym osobom, a nie wszystkim, ponieważ jest to nie możliwe - relacjonowała Elżbieta Zakrzewska.
Serdecznie zachęcamy do pomocy powodzianom. W tak trudnym momencie musimy być solidarni. Każdy, nawet najmniejszy gest jest na wagę złota.