Okazją była konferencja, którą zorganizowali posłanka Marzena Machałek i europarlamentarzysta Ryszard Leguto. Choć oboje są związani z Prawem i Sprawiedliwością, wydarzenie miało charakter ponadpartyjny. Ponad podziały wznieśli się samorządowcy z gmin leżących na trasie przebiegu pociągu i dotarli do ratusza jeleniogórskiego, aby tu podpisać wspólnie deklarację skierowaną do premiera Donalda Tuska i postulującą przychylne spojrzenie władz centralnych na tę potrzebną inicjatywę, czyli uruchomienie międzynarodowej linii kolejowej: Drezno - Kłodzko.
284 kilometry pokonane ze średnią prędkości około 50 km na godzinę w ciągu 352 minut (Drezno – Kłodzko) lub 327 minut w odwrotnej relacji za cenę biletu około 170 złotych (41 euro) – takie ramowe warunki przejazdu „tytułową” linią przedstawił Marek Pawlicki, dyrektor Zakładu PKP IC w Poznaniu. Podkreślił, że w grę wchodzą dwie trasy, krótsza, ale wolniejsza przez Jelenią Górę, oraz dłuższa, ale nieco szybsza – przez Legnicę i Wrocław.
Do analizy pozostają, między innymi, terminy kursowania, wybór taboru i zbadanie popytu. Zdaniem kolejarzy wspomniana prędkość nie usatysfakcjonuje podróżnych, którzy dojeżdżają z miasta do miasta, ale może stanowić atut dla turystów. – Czas podróży można rozmaicie wykorzystać w celach promocyjnych, a pociąg jeździłby tylko okresowo – usłyszeliśmy.
Szybciej jechać nie może ze względu na fatalny stan torowisk oraz obiektów inżynieryjnych. Mówił o tym bardzo szczegółowo Krzysztof Groblewski, dyrektor ds. utrzymania infrastruktury PKP LK. Dość wspomnieć, że niektóre szyby pochodzą jeszcze z 1941 roku, a średnia wieku podkładów to około 40 lat. Niektóre linie nie mają znaczenia pierwszorzędnego dla państwa, więc trudno liczyć na priorytet w przyznaniu środków. Remonty są realne po 2012 roku. Obecnie trzeba by długiego pociągu pełnego pieniędzy, aby składy poruszały się z przyzwoitą prędkością.
Póki co środków nie ma, jest za to dobra wola samorządowców, którzy jednym głosem mówili o zasadności uruchomienia takiego połączenia. Marek Obrębalski, prezydent Jeleniej Góry, który udostępnił organizatorom ratuszową salę, wspomniał, że warto nawiązać do czasów, kiedy nasze miasto było połączone kolejowo z Paryżem. Artur Zych, starosta lwówecki, zaznaczył, że rozwój kolejnictwa może być panaceum dla regionu popadającego w coraz głębsze wykluczenie społeczne.
Zadowolenie z otwarcia Kłodzka i Kotliny Kłodzkiej dla gości, którzy przyjechaliby pociągiem, wyraził Bogusław Szpytma, burmistrz Kłodzka. Pełni entuzjazmu byli także panowie z Instytutu Rozwoju i Promocji Kolei (Wojciech Zdanowski) oraz Komitetu Obrony Dolnośląskich Linii Kolejowych (Grzegorz Oleś). Poparcie radnych jeleniogórskich zadeklarował także Ireneusz Łojek, szef klubu PiS w radzie miejskiej.
Po kosmetycznych poprawkach wszyscy zebrani podpisali deklarację, która zostanie skierowana do premiera Donalda Tuska. Czy konferencja to kolejna manifestacja dobrej woli, za którą nie pójdą żadne działania? Zdaniem Artura Zycha nie wolno się poddawać. Samorządowiec przypomniał, że z równym niedowierzaniem mówiono o uruchomieniu połączenia z Jeleniej Góry i Lwówka do Trutnowa, ale – wbrew malkontentom – sprawa znalazła pozytywny finał. Podobnie może być też i teraz.
Jelenia Góra nie była dziś po drodze przedstawicieli Urzędu Marszałkowskiego we Wrocławiu, choć właśnie ze stolicy Karkonoszy pochodzi wicemarszałek Jerzy Łużniak. – Mogę tylko wyrazić żal, że mimo wielokrotnych zaproszeń przedstawiciel marszałka nie pojawił się – mówiła Marzena Machałek.