Szczekanie, skomlenie i popiskiwanie zagłuszało momentami głos księdza Krzysztofa Lewickiego, miejscowego wikarego, który wprowadził kilkudziesięciu przybyłych – głównie dzieci, starszych i… polityków – w wymowę święta.
Kapłan podkreślił, że Stwórca dał człowiekowi wyższość nad pozostałym dziełem stworzenia, co nie zwalania ludzi od odpowiedzialności za inne istoty. Wręcz przeciwnie: stawia przed nimi zadanie szczególnej troski o swoich „braci mniejszych”. Duchowny przytoczył też kilka opowieści z życia świętego Franciszka, które ukazały wrażliwość patrona świątyni na los zwierząt.
Każdy przybyły miał okazję powiedzieć parę słów o swoim zwierzątku. A menażeria była okazała: mnóstwo psów, ale i sporo kotów. Najbardziej wyróżniał się potężny kot norweski małżonki przewodniczącego rady miasta Huberta Papaja. Dostojne kocisko spoczywało leniwie w ramionach swej pani. Były też gryzonie: głównie szczury i chomiki. Najbardziej egzotycznym przedstawicielem świata zwierząt był gad: wąż. Nie przestraszył się jednak otoczenia kościoła i święconej wody, którą przybyłych obficie skropił ksiądz Krzysztof.
Wśród gości pojawił się poseł Marcin Zawiła, który został przedstawiony jako parlamentarzysta (nie jako kandydat na prezydenta miasta). – Spieszyłem się i nie zabrałem z Cieplic moich psów, z którymi wychodzę na spacer trzy razy dziennie. Z doświadczenia wiem, że posiadanie zwierzęcia czyni człowieka lepszy i ten, kto ma jakieś zwierzę, jest bardziej przystępny w rozmowach – powiedział Marcin Zawiła.
Organizatorzy – wśród nich Anna i Eugeniusz Ragielowie (zastępczyni przewodniczącego rady miasta i prezes Zarządu Głównego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami) – rozdawali przybyłym pamiątki w postaci monety o nominale cztery zwierzęta oraz gadżety, w tym plan lekcji.