– Ale się przestraszyli, gdy zaczął syczeć gaz – mówiła jedna z mieszkanek domu przy ulicy Obrońców Pokoju 1. – Zaraz przyjechała policja, zabezpieczyła teren. Potem przyjechali z gazowni wyłączyli gaz i wzięli się ze strażakami za naprawianie rury. Chcieli nas ewakuować, ale ci z gazowni powiedzieli, że nie ma takiej potrzeby.
Akcja trwała dość długo, bo do wykopu wpływała zawartość przepełnionego szamba. W końcu rura została naprawiona i po sprawdzeniu szczelności dopuszczona do użytku.
Jak powiedzieli pracownicy zakładu gazowniczego, nie było tutaj dużego zagrożenia wybuchem, gdyż wyciek gazu na otwartym powietrzu nie jest tak groźny jak w zamkniętym pomieszczeniu, gdzie wystarczy pięciu procent stężenia metanu żeby doszło do samozapłonu.