Bohaterami kalendarza są dzieci o różnych niepełnosprawnościach, które mają swoje marzenia. Inicjatywa jest dziełem osób, które mają dzieci niepełnosprawne, więc chciały spełnić marzenia swoich i innych dzieci.
Każde z dzieci wybrało sobie zawód, w którym chciałoby w przyszłości pracować - powiedziała Agnieszka Burda, jedna z zaangażowanych w powstanie kalendarza.
W efekcie można zobaczyć fryzjerkę, kierowcę autobusu, mechanika, artystkę, policjanta, a nawet nauczyciela. Nakład wyniósł 500 sztuk i szybko kalendarze znalazły nabywców, a raczej darczyńców, bowiem cena była określona na minimum 30 zł, ale wiele osób postanowiło hojniej wesprzeć inicjatywę.
Podczas spotkania w SOSW przedstawiciele szkoły podziękowali osobom zaangażowanym w projekt (Lucynie Musiał, Agnieszce Burdzie, Tomaszowi Żylewiczowi, Piotrowi Dobkowi, Maciejowi Chyrze, Marcinowi Polowczykowi oraz prezydentowi miasta), dodatkowo prezentując spektakl w wykonaniu podopiecznych placówki. Co ciekawe, opowieść o księciu, który egoistycznie szukał drogi do wymarzonej "krainy trzech cytryn", zakończyła się puentą, że tylko dobry człowiek może je posiąść, a następnie przekazano symbolicznie trzy cytryny inicjatorom akcji kalendarzowej.
Spektakl był przepiękny. Jestem mamą niepełnosprawnego dziecka i wiem jaki wkład jest tych dzieci w nauczenie się ról - jestem wzruszona - powiedziała na gorąco Lucyna Musiał-Jabłońska ze Stowarzyszenia Pomocy Chorym im. Jana Musiała. - To dla mnie wielkie wyróżnienie, to przepiękny i symboliczny prezent - dodała L. Musiał.
Udało nam się zakupić programy do mowy dla dzieci, które nie potrafią się komunikować. To program, który translatuje obrazki na to, co dziecko chce powiedzieć. Pozostałe rzeczy również przydadzą się w codziennej pracy w gabinecie logopedycznym - powiedział Piotr Dobek, rodzic jednego z uczniów SOSW przy ul. Wolności.
Dyrektor SOSW przyznaje, że na początku był sceptycznie nastawiony do pomysłu, ale jest bardzo zadowolony.
To spontaniczna akcja ludzi dobrej woli - przyszli i powiedzieli, że chcą coś zrobić bez okazji, bez przyczyny - po prostu pomóc. Na początku byłem trochę sceptyczny, a okazało się, że to urosło do sumy ponad 6 tysięcy złotych - za to wielkie wyrazy podziękowania - wyznał Romuald Szpot, dyrektor placówki.
Każdy ma marzenia i dzieci, które chodzą do naszej szkoły - również je mają. Może czasem nie umieją ich wypowiedzieć, nazwać, ale nie znaczy to, że ich nie mają - podkreślił Romuald Szpot.