Do Szklarskiej Poręby zjechały się drużyny z całej Polski. W konkursie wzięły udział dzieci z Góry, przebywające tu na zimowisku. Byli także reprezentanci Brzegu, Zgorzelca, Jeżowa Sudeckiego, a nawet Katowic. Nie zabrakło oczywiście ekip z miasta pod Szrenicą. Łącznie wystartowało 10 drużyn, które tworzyły rodziny albo przyjaciele. Rzeźb było jednak 11, ponieważ zuchy ze Związku Harcerstwa Polskiego stworzyły swój śnieżny herb poza konkursem.
Tematyka prac była różna, niektóre z nich nawiązywały do dnia zakochanych, inne komponowały się z górskim krajobrazem. Wśród rzeźb można było zobaczyć m.in. serce na dłoni, olimpijskiego bałwana, stolik i dwa krzesła dla zakochanych, precyzyjnie wykonany zamek, dwa skrzaty na słoneczniku, saneczkarzy czy Rumcajsa i Hankę. Większość drużyn wymyśliła temat swojej rzeźby spontanicznie, poprzez tzw. burzę mózgów. Były też i takie prace, które miały własną historię.
– Moje skrzaty tańczą na słoneczniku. Ona jest nieśmiała i ucieka gdzieś wzrokiem, a on patrzy jej głęboko w oczy. Jest to nawiązanie do Walentynek – opowiada przedstawiciel drużyny Kornik, która przyjechała z Katowic. Śnieżny, precyzyjnie dopracowany zamek wzbudzał zainteresowanie wielu oglądających. Ekipę tworzyła 4-osobowa rodzina, która wcześniej ćwiczyła swój projekt na piasku. Rzeźba tej drużyny zajęła drugie miejsce w konkursie.
Poziom poszczególnych zespołów był bardzo wysoki. Należy zaznaczyć, że wśród drużyn były i takie, które pierwszy raz brały udział w tego rodzaju konkursie. Musiały się one zmierzyć nie tylko z własnymi umiejętnościami, ale i z weteranami, startującymi od kilku lat w Śniegolepach. Pan Marek Piwoński, rzeźbiarz z Katowic, co roku bierze udział także w czeskiej edycji mistrzostw lepienia figur ze śniegu. – Tam impreza trwa kilka dni, a pryzmy są 3-metrowe. Niezbędnym narzędziem jest drabina oraz łopata na długim kiju – mówi.
Z pozoru łatwa koncepcja konkursu, wymagała sporego doświadczenia i cierpliwości ze strony zawodników. Najtrudniejszym etapem prac jest początkowe obrobienie 1,5-metrowego bloku w kształcie sześcianu. Nawet zaawansowanym drużynom zajmuje to ok. dwóch godzin. Później jest czas na precyzją i żmudną pracę, kiedy to trzeba dopracować najdrobniejsze elementy swojego śnieżnego projektu. W ruch poszły zatem łopaty, kielnie, szpachle, małe i większe nożyki, a nawet pilniki do paznokci. Liczył się pomysł i inwencja twórcza.
Śnieg jest stosunkowo łatwym materiałem rzeźbiarskim. Twardy lód wymaga już mocniejszego, elektrycznego sprzętu. Pracownicy wrocławskiej firmy Ice Art w czasie trwania Śniegolepów, rzeźbili sylwetkę Chopina, która była repliką figury z Festiwalu Śniegu w Sapporo. Powstał też lodowy pomnik z okazji obchodów 50-lecia nadania praw miejskich w Szklarskiej Porębie. Techniki pracy z lodem uczył się lokalny rzeźbiarz, Grzegorz Pawłowski, który dotychczas nie korzystał z tego specyficznego materiału.
Był on także jednym z jurorów VIII Mistrzostw Polski Amatorów w Rzeźbie ze Śniegu. Razem z dziennikarką Radiowej Trójki, Katarzyną Próchnicką i miejscowym radnym, Mirosławem Kupisem oceniali śnieżne cuda. Sędziowie brali pod uwagę trzy kategorie: pomysł, wykonanie i wrażenie artystyczne, które najtrudniej było obiektywnie ocenić. Każda z drużyn została wyróżniona i otrzymała pamiątkowe dyplomy oraz statuetki. Pierwsze miejsce zajęła ekipa Jeremiaki i ich rzeźba „Wiosenna fantazja”, drugie Kresowiacy i „Zamek” oraz trzecie praca pt. „Kobieta Motyl”.