Nowa sygnalizacja świetlna na pewno nie ułatwia przechodzenia pieszym na drugą stronę ulicy. To pewny wniosek po ponadmiesięcznym testowaniu komunikacyjnej nowości.
Światło zielone pali się tak krótko, że nawet mocno przyspieszając kroku, z ledwością zdąży się przejść na drugą stronę, zanim zgaśnie. Osoby starsze nie mają szans, co ilustruje zdjęcie zrobione na jednym z bardziej ruchliwych przejść przy Podwalu.
Dwie starsze panie weszły na jezdnię na zielonym, a zaczęło ono migać i zgasło – dając miejsce czerwonemu – kiedy nawet nie przeszły połowy jezdni. To nie jest przypadek odosobniony.
Ludzi denerwuje też czas oczekiwania na zielone, a czerwone pali się – można odnieść wrażenie – w nieskończoność. Jeleniogórzanie powoli wyrabiają sobie nawyk włączania przycisku, który – teoretycznie – ma zielone światło uruchomić. Ale – mimo wciśnięcia guzika – trzeba czekać. Nie zawsze też jadą wtedy samochody, co – jak podkreślają technicy – uniemożliwia zapalenie się zielonego.
Co bardziej niecierpliwi po prostu łamią przepisy. Ilustruje to zdjęcie na skrzyżowaniu Wojska Polskiego z Matejki. Jest ono bardzo ruchliwe i może w tym miejscu dojść do tragedii. Tym bardziej, że al. Wojska Polskiego to jeden z najbardziej „wypadkowych” ciągów komunikacyjnych w stolicy Karkonoszy.