O tym, jak wygląda teren przy ul. Kasprowicza w Jeleniej Górze, poinformowali nas mieszkańcy, którzy sprawę zgłaszali też do straży miejskiej. Strażnicy twierdzą jednak, że niejednokrotnie wysyłali pisma z prośbą o interwencję i posprzątanie terenu, ale nie było żadnej reakcji.
- Problem dzikiego wysypiska przy pustostanie dawnej bazy pogotowia istnieje od dwóch lat. Od tego czasu, co roku dzikie wysypisko się rozrasta, i nie ma komu tego posprzątać. Wysyłaliśmy pisma do różnych służb z prośbą o posprzątanie i ogrodzenie terenu, w tym do Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego, stacji pogotowia czy ochrony środowiska. Niestety nie ma żadnego działania – mówi Artur Wilimek, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Jeleniej Górze.
Tymczasem Ewa Tomera z Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Urzędu Miasta w Jeleniej Górze mówi, że do magistratu nie trafiły żadne pisma informujące o dzikim wysypisku przy ul. Kasprowicza.
– Zajmiemy się sprawą i postaramy się posprzątać ten teren. Jednak prawda jest taka, że to sami mieszkańcy tworzą dzikie wysypiska, które są jak hydra wielogłowa. Sprzątamy takie dzikie wysypisko, a po kilku dniach na tym samym miejscu lub obok, tworzone jest kilka kolejnych.
– W minionym roku wywieźliśmy 27 takich dzikich wysypisk czyli niemal 49 ton odpadów. Koszt tych prac to ponad 23 tys. zł. Za te pieniądze można byłoby zrealizować wiele innych miejskich zadań – mówi Ewa Tomera.