Konflikt pomiędzy 9-latkiem, a starszą sąsiadką zaczął się wiosną 2014 roku. 76-latka z Leśnej miała pretensje do chłopca o afrykańskich korzeniach – Polaka urodzonego w Hiszpanii - że razem z kolegami gra w piłkę w pobliżu jej ogródka.
- Gra w piłkę wprawiała oskarżoną w stan irytacji i obawy o los owej rabaty, bo zdarzało się, że piłka na tą rabatę wpadała – czytał uzasadnienie sędzia Robert Bednarczyk.
Wtedy kobieta chcąc pozbyć się chłopców z podwórka wyzywała ich. Do 9-latka o czarnym kolorze skóry krzyczała m.in. „czarny” i „czarnuch”. Groziła też, że go zabije. Matka chłopca zgłosiła sprawę prokuraturze, a ona wszczęła postepowanie przeciwko Eugenii S. Publiczne znieważenie na tle rasowym zagrożone jest bowiem karą od 3 miesięcy do pięciu lat więzienia.
76-latka przyznała się, do wyzywania chłopca od „czarnuchów, ale zapewniała, że nie groziła mu pozbawieniem życia. Ponadto przesłuchany przez sąd 9-latek przyznał, że ani on, ani jego koledzy nie bali się gróźb sąsiadki. – Dowodem na to jest również fakt, że mimo tych gróźb chłopcy nie przestali grać w piłkę w pobliżu rabaty. A skoro nie było tu gróźb bezprawnych, to nie zostały wyczerpane znamiona z artykułu 119 paragraf 1 kodeksu karnego. To jednak nie znaczy, że oskarżona nie wyczerpała znamiona przestępstwa. Bez wątpienia używała wobec chłopca słów „czarny” i „czarnuch”, a są to słowa o negatywnym zabarwieniu emocjonalnym i zostały użyte ze względu na przynależność rasową chłopca. Takich słów używać nie wolno. Jest to znieważenie na tle rasistowskim. Trzeba jednak mieć na uwadze to, na co powoływał się obrońca oskarżonej: uwarunkowania kulturowe, na jej wykształcenie, wiek i stan zdrowia i niekaralność. Głośne zachowanie chłopców mogło denerwować osobę wrażliwą, a taką jest Eugenia S. odbierana przez sąsiadów i rodzinę jako osoba trudna. Ponadto, zamiarem pierwszoplanowym oskarżonej było pozbycie się grających chłopców z podwórka, a zamiarem towarzyszącym były te znieważenia i groźby – dodał sędzia, który w ten sposób tłumaczył, dlaczego sąd uznał szkodliwość czynów Eugenii S. za „nieznaczną”.
- Mówiąc potocznie, sąd nie ma wątpliwości co do winy oskarżonej, ale uważa, że jej zachowanie nie było na tyle niebezpieczne czy obciążające, by wymierzać jej karę. Dlatego sąd umorzył warunkowo postępowanie na okres jednego roku próby. Jeżeli w ciągu tego roku Eugenia S. będzie przestrzegać porządku prawnego, to postępowanie karne nie zostanie podjęte, ale jeżeli ponowi swoje zachowanie, to sąd postępowanie podejmie i rozważy wymierzenie jej kary – tłumaczył sędzia Robert Bednarczyk.
Podczas odczytania wyroku, oskarżonej na sali nie było. Nie było też poszkodowanego, ani jego matki. Pojawiła się natomiast córka Eugenii S., która po zakończeniu sprawy informowała sędziego, że konflikt między starszą panią, a chłopcami się nasilił. W odczytaniu wyroku uczestniczył także prokurator Grzegorz Chojnacki, który jednak nie odpowiedział na pytanie, czy będzie zaskarżał wyrok, który nie jest prawomocny. Strony mogą się od wyroku odwołać w ciągu 14 dni.