Weźmiemy pod uwagę dwa konkretne opracowania:
1. Raport pt. "Dlaczego Polacy się zadłużają" opracowany na bazie badania sondażowego, które zostało przeprowadzone przez IMAS International w 2018 r. na zamówienie Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej S.A.
2. Badanie pt. "Zwyczaje finansowe Polaków" przeprowadzone przez ośrodek Quality Watch dla Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor
Następnie postaramy się udzielić odpowiedzi na pytanie tytułowe, a mianowicie: dlaczego wciąż chętniej i częściej się zadłużamy, niż staramy się efektywnie oszczędzać pieniądze?
Temat jest bez wątpienia niezwykle ciekawy a zarazem istotny, zwłaszcza w perspektywie faktu, że z każdym kolejnym rokiem rośnie liczba Polaków, którzy mają problemy z terminową spłatą posiadanych zobowiązań.
Jednocześnie jednak nie zmniejsza się liczba konsumentów zaciągających kredyty w bankach, biorących pożyczki pozabankowe lub też decydujących się na zakupy ratalne.
Dlaczego się zadłużamy?
Jak wynika z wzmiankowanego raportu pt. "Dlaczego Polacy się zadłużają" najczęstszym przeznaczeniem dla kredytów lub pożyczek wcale nie jest zakup domu lub mieszkania.
Okazuje się bowiem, że najczęściej zadłużamy się na zakup sprzętu RTV lub AGD. Sfinansowanie zakupu nieruchomości to dopiero 4 na liście powód, dla którego zaciągamy kredyty/pożyczki.
Co ważne a zarazem znamienne, z raportu wynika, że jedynie 16% produktów kredytowych ma za zadanie sfinansować zakup nieruchomości. Oznacza to, że statystycznie niemal trzykrotnie częściej zadłużamy się w celu zakupu sprzętu RTV/AGD (na ten cel przeznaczanych jest aż 43% wszystkich pożyczek).
Co więcej, nowe mieszkanie jako cel zadłużenia plasuje się w rankingu niewiele wyżej, niż takie wydatki, jak spłata już istniejących zadłużeń (11% zaciąganych pożyczek), sfinansowanie rodzinnej uroczystości (9%) czy wakacje (8%).
Jednocześnie raport opracowany na zlecenie KRD dowodzi, że jedynie 77% klientów zaciągających zobowiązania pożyczkowe ma w zwyczaju dokonywać uprzednio kalkulacji w celu sprawdzenia, czy będzie ich stać na spłatę.
Po części nie ma się co dziwić, biorąc pod uwagę ogromny wysyp pozabankowych firm pożyczkowych i fakt, że w co trzeciej z nich na każdego nowego klienta czeka pożyczka za darmo. Bez problemu można pożyczyć kilka tysięcy złotych bez ponoszenia kosztów oprocentowania i prowizji. Jedyny wymóg to zwrócenie pożyczki na czas, przeważnie w ciągu 30 dni od podpisania umowy. Darmowe pożyczki to bez wątpienia wielki hit ostatnich lat.
Niemniej jednak, osoby w wieku emerytalnym są zdecydowanie bardziej powściągliwe. Wcześniejsze sprawdzanie, czy spłata pożyczki nie okaże się nadmiernym obciążeniem dla prywatnego budżetu deklaruje 93% osób w wieku emerytalnym, czyli niemal 20% więcej, niż wynosi średnia. Nawet na ofertę pożyczenia za darmo patrzą z odpowiednią dozą asertywności.
Jaki obraz statystycznego polskiego kredytobiorcy wyłania się z powyższych informacji?
Okazuje się, że zdecydowanie najczęściej zadłużamy się w celach stricte konsumpcyjnych, ponieważ najczęściej tym właśnie jest zakup sprzętu RTV lub AGD.
Co więcej, typowo konsumpcyjne przeznaczenie pożyczek, jak wakacje czy rodzinne uroczystości zdarza się Polakom o wiele częściej, niż zaciąganie kredytu w celu sfinansowania edukacji lub rozwoju firmy.
Oznacza to po prostu, że naprawdę rzadko traktujemy kredyt albo pożyczkę jako zastrzyk środków finansowych, które mają stanowić dla nas inwestycję, lub coś, co w przyszłości przyniesie określone, wymierne korzyści w postaci zwrotu z inwestycji.
Ogólny obraz nie przedstawia się więc w zbyt korzystny sposób. Dopełnieniem niech będą dane przedstawione w drugim z cytowanych raportów, a mianowicie w badaniu sondażowym pod tytułem "Zwyczaje finansowe Polaków", które zostało zrealizowane przez Quality Watch na zlecenie Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor.
W jaki sposób staramy się oszczędzać pieniądze?
Wnioski wynikające z raportu "Zwyczaje finansowe Polaków" bez wątpienia należą do kategorii informacji kuriozalnych.
Otóż okazuje się, że niemal powszechnie praktykowanymi przez członków naszego społeczeństwa metodami oszczędzania kapitału są między innymi takie czynności jak niezostawianie napiwków, szukanie darmowych miejsc parkingowych czy....nieczęstowanie papierosami.
Powszechne są również takie praktyki, jak kupowanie w promocjach.
Czysto teoretycznie, tj. bez dopełnienia w postaci innych danych, powyższe informacje mogłyby świadczyć o tym, że jesteśmy nie tyle społeczeństwem "oszczędnym", ale wręcz społeczeństwem dusigroszy.
Niestety, owe inne dane w sposób dość jednoznaczny dowodzą, że tak naprawdę wciąż nie potrafimy efektywnie oszczędzać:
1. Według danych CBOS tylko 55% polskich gospodarstw domowych posiada jakiekolwiek oszczędności
2. Stopa dochodów, jakie zamieniamy oszczędności kształtuje się na poziomie zaledwie 2% (statystycznie oszczędzamy jedynie pięćdziesiątą część naszych zarobków)
3. Według informacji publikowanych przez Rejestr Dłużników BIG InfoMonitor aktualnie liczba Polaków, którzy wykazują problemy z terminową spłatą posiadanych przez siebie zobowiązań finansowych wynosi aż 2,8 miliona osób
Na szczególną uwagę zasługuje punkt 2.
Fakt, iż statystycznie przeznaczamy na oszczędności zaledwie 2% osiąganych dochodów, oznacza że osoba zarabiająca 2000 złotych netto miesięcznie oszczędza....40 zł w skali miesiąca, czyli mniej więcej tyle, ile kosztują 3 paczki papierosów, którymi staramy się nie częstować w ramach oszczędności.
Ktoś może powiedzieć, że w dzisiejszych realiach ekonomicznych oszczędzanie po prostu nie jest możliwe. Okazuje się jednak, że jeszcze na początku lat 2000 statystycznie byliśmy w stanie oszczędzać nie 2%, lecz 15% naszych zarobków.
Co więcej, biorąc pod uwagę powszechność takich nawyków, jak palenie tytoniu, zakupy ratalne czy zadłużanie się w celu sfinansowania wakacji lub uroczystości rodzinnych można z dużą dozą pewności stwierdzić, że po prostu nie jesteśmy społeczeństwem, które lubi żyć w sposób racjonalny finansowo.
Jaka jest odpowiedź?
Jaka więc może być odpowiedź na tytułowe pytanie, tj. dlaczego wolimy się zadłużać, niż oszczędzać?
Napływające z portalu Zgaś Ryzyko ekspertyzy mówią o niskiej świadomości finansowej polskiego społeczeństwa, braku edukacji finansowej w szkołach i tym podobnych czynnikach.
Bez wątpienia faktory te odgrywają istotną rolę. Wydaje się jednak, że nie można ograniczać się tylko i wyłącznie do nich. Pamiętajmy, że człowiek składa się nie tylko z posiadanego "oprogramowania" (edukacja, zwyczaje, schematy społeczne itp), lecz także z woli.
Zapewne, z filozoficznego punktu widzenia jest to teza sporna (żyjemy w końcu w czasach, gdy spora część filozofów ogłosiła "śmierć podmiotu"), jednak naprawdę trudno jest oprzeć się wrażeniu, że wiele spośród naszych nawyków finansowych wcale nie wynika z braku edukacji.
Zadłużanie się bez uprzedniego sprawdzania, czy będziemy w stanie spłacić długi jest czynnością całkowicie irracjonalną, a jednak, jak wynika z danych sondażowych, dotyczy to aż 23% Polaków, którzy decydują się na zaciągnięcie kredytu lub pożyczki.
Inne nawyki z kolei wydają się zakorzenione w warstwie obyczajowej. Słynna maksyma "zastaw się, a postaw się" chyba trafnie charakteryzuje fakt, że aż 8% wszystkich zaciąganych przez nas pożyczek jest przeznaczanych na finansowanie uroczystości rodzinnych.
Trudno tutaj powstrzymać się od pytania: po co? W jakim celu wyprawiać np. wesele za 30-50 tysięcy zł, na które nas po prostu nie stać?
Wydaje się, że statystyczny Polak z jednej strony wciąż nosi w sobie słynnego, tischnerowskiego Homo Sovieticusa, z drugiej zaś został w sporej części ukształtowany przez zwyrodniałą formę kapitalizmu, tj. konsumpcjonizm sprowadzający się do bezrefleksyjnej, a niekiedy wręcz kompulsywnej konsumpcji.
Jednak już bez takich elementów, jak planowanie wydatków, świadomość finansowa czy przynajmniej elementarna wiedza z zakresu prawideł rządzących ekonomią, zarówno ekonomią w skali makro, jak i ekonomią w skali naszych prywatnych budżetów.