Określone wymogi w tej kwestii nałożyła Unia Europejska, ale w większości pozostają one na papierze. W praktyce ludzie, choć powinni składować zepsute lub zużyte telewizory, pralki czy lodówki w określonym miejscu, wyrzucają je na zwykły śmietnik.
Po części jest to wina sklepów z elektroniką, które powinny zapewnić punkty zbiórki, jednak nie czynią tego. – Nie dostaliśmy żadnych zarządzeń w tym celu z centrali – dowiedzieliśmy się w jednym z większych sklepów z elektroniką przy centrum handlowym na Zabobrzu. Sprzedawcy mówią, że kupujący w zasadzie nie pytają, co zrobić ze zużytym sprzętem. – Jak nie pytają, to nie informujemy – dodał pan z obsługi.
Co to oznacza w praktyce, doskonale wiedzą pracownicy Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej oraz zbieracze złomu. Dla tych ostatnich pralka, czy lodówka to cenne znalezisko. Dla pierwszych – raczej kłopot. Żelastwo trudno zapakować do śmieciarki.
Problem ma zniknąć dzięki staraniom wydziału ochrony środowiska urzędu miejskiego, który zapowiada zorganizowanie tak zwanego punktu dobrowolnego składowania elektronicznych odpadów. Ma on powstać na terenie MPGK przy ulicy Wolności.
Kiedy? Jeszcze nie wiadomo. Wiadomo, że miasto nie zapewni transportu dla cięższych zużytych gratów. Mieszkańcy zainteresowani troską o środowisko będą musieli sami zadbać o ich dostarczenie.
Wywozem i utilizacją ma się zająć MPGK.