– Dla bardzo wielu polskich dzieci ten dzień może niczym nie różnić się od pozostałych, być tak samo smutnym a czasem strasznym, jak wiele innych dni w roku. Pełen lęku i bezradności, kiedy pijany tatuś albo mama wszczynają kolejną domową awanturę – napisali parlamentarzyści apelując do osób prowadzących działalność gospodarczą z wyszynkiem, aby w czwartek powstrzymali się od sprzedaży i podawania wyskokowych trunków.
3 Maja, z okazji Święta Konstytucji, jeleniogórscy samorządowcy wystąpili z wnioskiem do handlowców w stolicy Karkonoszy, aby nie tylko nie sprzedawali napitków i trunków, ale i zamknęli sklepy na cztery spusty. Do apelu chyba nikt się nie dostosował: wygrała rzeczywistość ekonomiczna i fakt, że to właśnie w takie święto – z powodu przedłużonego weekendu i rzeszy turystów w mieście – można więcej zarobić.
Dzień Dziecka nie jest państwowym świętem, co zapewne martwi najmłodszych, choć i tak w szkołach raczej mają labę. Niektórzy nieco starsi, choć wciąż niepełnoletni, zapewne strzelą sobie w tym dniu piwko lub tanią nalewkę. Sprzedawcy spojrzą na nich z przymrużeniem oka, bo zysk jest najważniejszy. Chyba że policja zadziała.
W pewnych przypadkach, raczej patologicznych, rodzice też do kieliszka zajrzą i za kołnierz nie wyleją.
W innych krajach zjednoczonej Europy bywają podobne problemy, ale – żadna tamtejsza władza ustawodawcza nie myśli, aby z tego powodu stosować podobne apele.
Co o tym sądzą nasi Czytelnicy? Prosimy o wypowiedzi w komentarzach.