Strażnicy miejscy otrzymali zgłoszenie, że w okolicach ulicy Na Skałkach błąka się pies, który w bardzo ciężkim stanie. Po przybyciu na miejsce funkcjonariusze zastali przerażający widok.
- Błąkający się pies był bardzo wychudzony, w wielu miejscach nie miał sierści z trudem poruszał się, był bardzo nieufny do ludzi. Jednemu z mieszkańców ulicy udało się schwytać psa na smycz. W toku dalszych czynności udało się ustalić, że zwierze ma właściciela. Do tak zaniedbanego i chorego zwierzęcia, posiadającego właściciela dawno nie byliśmy wzywani - informuje Artur Wilimek, rzecznik prasowy jeleniogórskiej Straży Miejskiej.
Strażnicy dotarli do mieszkania właścicielki psa, ale zastali w nim tylko wnuczkę. - Kobieta stwierdziła, że babcia należycie opiekuje się psem i posiada aktualną książeczkę zdrowia. Niestety nie wiedziała gdzie dokumenty się znajdują i kiedy starsza kobieta wróci do domu. Oświadczyła również, że pies nie był głodzony ani bity – mówi Artur Wilimek.
Innego zdania był pracownik Schroniska dla Małych Zwierząt. Według niego pies nie jadł od dawna a wypadająca sierść świadczy o poważnym braku witamin. W związku z tymi zaniedbaniami oraz poważnym stanie zdrowia zwierzęcia postanowiono zabrać go do schroniska na obserwację. Tam został również przebadany i zaszczepiony. Dopiero po trzech dniach zaczął jeść i pić oraz stawał się bardziej ufny w stosunku do opiekunów. Aktualnie odzyskuje powoli siły choć jego stan jest nadal poważny.
O całej sprawie powiadomiono Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami oraz Komisariat I Policji. Z właścicielką psa nie udało się do tej pory skontaktować.