Zapadł wyrok w sprawie 21–letniej Justyny K., która 11 listopada 2015 roku zabiła swojego konkubenta zadając mu jeden śmiertelny cios nożem w okolice serca. Oskarżona ma spędzić w więzieniu 14 lat, a obecnie jest w zaawansowanej ciąży, co jednak nie było dla sądu okolicznością łagodzącą. Wymierzając karę wzięto pod uwagę młody wiek sprawczyni i złe wzorce rodzinne. Zarówno matka zamordowanego, jak i obrończyni skazanej, zapowiedziały apelację.
Jak już pisaliśmy, do tragedii doszło w jednym z mieszkań w Bolkowie. Para miała 1,5 rocznego synka, jednak kobieta otwarcie mówiła, że nie kocha swojego konkubenta i zdradza go. Daniel P. ze względu na swoją miłość wybaczał jej jednak zdrady i trwał w tym związku. Do tragicznej nocy, kiedy wyszedł do kolegów na imprezę urodzinową, gdzie pił alkohol. W tym czasie najpierw piwo, a następnie wódkę piła także Justyna K. , która została w domu i gościła swoją matkę oraz jej konkubenta.
Kiedy Daniel P. wrócił do domu o północy, doszło do awantury, podczas której kobieta wzięła z kuchennego blatu nóż i zadała śmiertelny cios. Po zadaniu ciosu, kazała swojej matce ratować Daniela P., a sama wzięła na ręce 1,5 rocznego syna i zeszła do piwnicy, gdzie przesiedziała do przyjazdu policji. Podczas zatrzymania kobieta miała 1,3 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Wcześniej nie była karana. Mimo wezwania karetki pogotowia mężczyzna zmarł na miejscu.
Kobieta przyznała się do winy, ale wyjaśniała, że nie chciała zabić tylko obronić się przed uderzeniem. Sąd uznał jednak, że wyjaśnienia oskarżonej są tylko jej linią obrony. Obniżając karę (z 25 do 14 lat) wziął pod uwagę młody wiek oskarżonej, dotychczasową niekaralność, a także złe wzorce w domu rodzinnym. Okolicznością łagodzącą nie była natomiast zaawansowana ciąża oskarżonej.
- Sąd oceniał postępowanie kobiety i sam czyn, a nie jej stan zdrowia – wyjaśniał sędzia Andrzej Wieja, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze. – Oskarżona zostanie przetransportowana do specjalnego zakładu karnego, w którym urodzi dziecko i będzie się nim opiekowała – dodaje sędzia Andrzej Wieja.