Michał Cieślak pracuje w przychodni przy ul. Spółdzielczej trzeci rok. Podobnych zdarzeń przeżył wiele. Najczęściej ratuje psy, które ucierpiały w wyniku potrącenia przez samochody, nierzadko jednak również czworonogi głodzone przez właścicieli. Każdy przypadek traktuje z taką samą starannością; każdemu zwierzęciu stara się pomóc najlepiej, jak potrafi.
Obecnie w schronisku prowadzonym przez MPGK przebywa około 50 psów. Nie ma kotów - ostatnie dziewięć zaadoptował zaprzyjaźniony ośrodek w Niemczech. Niemcy zabierają nie tylko zwierzęta młode i sprawne, ale także chore i stare. Co ciekawe, największym zainteresowaniem cieszą się przy tym nie psy rasowe, ale kundle. Dzięki adopcji udaje się znaleźć nowy dom dla ponad 80 proc. trafiających do schroniska zwierząt.
Schronisko posiada umowę na przyjmowanie bezpańskich psów z 18. gminami. Po przyjęciu są one przez pierwsze 14 dni na obserwacji. - Odrobaczamy je, szczepimy, karmimy i w razie potrzeby leczymy - mówi Michał Cieślik. - Jeśli po dwóch tygodniach nie znajdzie się ich właściciel, przygotowujemy je do adopcji.
Przychodnia weterynaryjna działa w schronisku osiem godzin dziennie. Lekarz w razie potrzeby przyjeżdża do chorych czworonogów nawet w soboty i niedziele. Eugeniusz Ragiel, kierownik schroniska, mówi że korzystają z placówki także właściciele ptaków i gryzoni.