
Wykryto wtyczkę adblock lub inną metodę blokowania reklam.
Nie lubisz reklam? Rozumiemy to.
Jednak Portal utrzymuje się głównie z tego źródła.
Dlatego proponujemy zakup subskrypcji, która pozwala na wyłączenie reklam.
Kupując subskrypcję pomagasz dzieciom z jeleniogórskich domów dziecka.
KUP SUBSKRYPCJĘ
Jeśli nie chcesz już teraz wykupić subskrypcji - prosimy o odblokowanie portalu w opcjach adblocka.
Zobacz jak odblokować
Amelia R. mieszkała w socjalnym lokalu w Bolesławcu razem z pięciorgiem swoich dzieci w wieku: 4,9, 13, 15 i 18 lat. Kobieta ma wykształcenie podstawowe, z zawodu jest operatorem maszyn mleczarskich, a pracowała dorywczo jako sprzątaczka przynosząc do domu od 300 do 500 zł miesięcznie. Mirosława J. znała od 20 lat. – On przychodził do mnie i pomieszkiwał po kilka dni – wyjaśniała oskarżona podczas przesłuchania.
Miedzy nimi często dochodziło do awantur, podczas których Mirosław J. wyzywał i bił ją. Tak też było tragicznej nocy, którą poprzedziły trzy alkoholowe libacje. Wszystko zaczęło się u matki oskarżonej, gdzie razem ze znajomymi wypili ”flaszkę”.
- Mirkowi zaczęło odbijać, jak zwykle zresztą – wyjaśniała Amelia R. – Zaczął mnie wyzywać, że cały Bolesławiec ze mną spał. To była jego regularna śpiewka, po której zawsze mnie bił. U mamy jednak bał się mojego brata, więc po jakimś czasie się uspokoił – dodała.
Do kolejnego spięcia między Amelią R. a Mirosławem J. doszło kiedy wrócili do domu. – Ja czułam się pijana bo nic przez cały dzień nie jadłam, więc położyłam się spać, a kiedy się obudziłam przyszedł Andrzej, brat Mirka. Razem wypili flaszkę. Andrzej poszedł, a Mirek w pokoju rzucił się do mnie z rękami – relacjonowała oskarżona. – Poszłam do kuchni żeby posprzątać. Myślałam, że Mirek położy się spać, ale on przylazł za mną do kuchni i uderzył mnie w tył głowy. Wtedy chwyciłam za nóż, który leżał na szafce. Chciałam się bronić. Po 20 latach znęcania się nade mną miałam tego dość. Wiedziałam, że będzie mnie bił. Kilka razy połamał mi szczękę. Powiedziałam, żeby się wyniósł z mieszkania, ale on zamachnął się na mnie kolejny raz, chyba się potknął o swoje nogi i poleciał na mnie. Odepchnęłam go od siebie obiema rękami, ale w jednej miałam nóż. Nawet nie zauważyłam, kiedy on się na ten nóż nadział. Poszłam do pokoju, a Mirek został w kuchni i dalej coś do mnie krzyczał, wyzywał mnie. Po jakimś czasie umilkł. Myślałam, że zasnął. Położyłam się spać. Kiedy się obudziłam chciałam zapalić papierosa, ale zepsuła się mi zapalniczka. Poszłam odpalić go od gazu i wtedy zobaczyłam Mirka leżącego na podłodze. Zaczęłam go szarpać, ale był zimny. Poszłam do sąsiadki żeby wezwać pogotowie i policję – opowiadała oskarżona.
Zanim służby dojechały na miejsce, Amelia R. schowała nóż do dziecięcego łóżeczka i nakryła go poduszką. – Nie chciałam żeby w mieszkaniu był bajzel, bo mam kuratora – przekonywała podczas składania wyjaśnień.
W najbliższym czasie sąd zdecyduje, czy Amelia R. działała w obronie własnej czy nie. Za zabójstwo grozi jej od 8 do 25 lat więzienia, a nawet dożywocie.