Inversio Temporis. Rafał Fronia
Po walentynkowym święcie zakochanych, w piątek 16 lutego 2024 r. o godz. 17:30 zapraszamy na spotkanie autorskie z Rafałem Fronią wokół jego książki „Inversio Temporis”.
Nowa powieść „naszego” podróżnika i himalaisty rozgrywa się w samym sercu Karkonoszy – Jeleniej Górze, a opowiada o powrocie, po latach nieobecności, Marka, bohatera powieści, który przyjeżdża „tylko na chwilę” w interesach.
Powrót do rodzinnego miasta okazuje się jednak sprawą dużo bardziej skomplikowaną, kiedy przeciągające się sprawy administracyjne sprawiają, że Marek zmuszony jest zostać w mieście dłużej, co powoduje powrót wspomnień i traum z lat młodości oraz ponownego zmierzenia się z konsekwencjami podjętych u progu dorosłości decyzji.
Wędrujemy zatem z Markiem przez jego życie oraz miasto, znane nam mieszkańcom doskonale, a jednocześnie ze świeżym/obcym/innym spojrzeniem. Zapewne wielu czytelników odnajdzie we wspomnieniach bohatera Jelenią Górę ze swojej przeszłości.
Inaczej niż poprzednia książka – „Pasażer bezpamięci” rozkłada autor napięcia i akcenty, brak tutaj haczyka/triggera na którym opiera się powieść. Nie ma wielkiej tajemnicy, ciągłego oczekiwania na rozwiązanie zawiłej tajemnicy; jest za to opowiedziana przez Marka historia przełomów w jego życiu – dzieje się to łagodnie, krok za krokiem odkrywamy wszystkie karty, pozwalając stopniowo wybrzmieć emocjom i przeżyciom.
Opowieść Marka to historia przełomów w jego życiu i poszukiwaniu szczęścia w niełatwym, często twardym życiu, ale jedynym, które dane nam jest przeżyć. Słowem – okruchy życia.
Książka dostępna w zbiorach Książnicy Karkonoskiej.
(JL)
Widok piękny bez zastrzeżeń. Fotografia tatrzańska Mieczysława Karłowicza.
Koncepcja, wstęp, wybór zdjęć Justyna Nowicka
Jeszcze 7 lutego wieczorem był u Mariusza Zaruskiego, taternika, pioniera narciarstwa ekstremalnego, późniejszego założyciela Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, aby zasięgnąć rady w sprawie lawin. Wyruszył następnego dnia wcześnie rano. Pozostawione ślady nart wskazywały, że był świadom zagrożenia i minimalizował je ze znajomością rzeczy. Zresztą w środowisku miał opinię ostrożnego taternika, nie podejmował zbyt ryzykownych wypraw. Przecież to właśnie między innymi on był inicjatorem powołana TOPR-u, choć nie doczekał jego formalnego zarejestrowania, bo tym razem natura nie ustąpiła. Zginął w lawinie, która zsunęła się ze zboczy Małego Kościelca. Był 8 lutego 1909 roku. Kto peregrynował po Tatrach, ten ze szlaku prowadzącego z Hali Gąsienicowej w stronę Czarnego Stawu Gąsienicowego mógł zobaczyć pamiątkowy głaz, wykuty w granicie w kształcie kamienia, usytuowany w miejscu znalezienia zwłok. Akcja poszukiwawcza uważana jest za pierwszą ekspedycję ratunkową TOPR-u.
|Mieczysław Karłowicz przeżył tylko 32 lata, a tyle po sobie pozostawił! Muzyka to pierwsze i najważniejsze, choć kropla goryczy gdzieś tam drążyła i krążyła, że jako kompozytor nie był przez współczesnych rozumiany. Kiedy obudziła się pasja fotografowania - nie wiadomo. Ale bez wątpliwości to Tatry zawładnęły jego wizualną wyobraźnią. Wysokie, surowe, majestatyczne szczyty, poznaczone kreskami śniegu lub wodami siklawy; budzące lęk, porozrywane zręby grani; puste, niepokojące doliny. Kochał, podziwiał i szanował tatrzański krajobraz. Pokazywał jego piękno i apelował o jego zachowanie.
Samotnik z wyboru w wędrowaniu, bo tylko tak można odkryć czysty, niczym niezakłócony blask. Relacje z niektórych z takich wypraw opublikował w kwartalniku „Taternik”. Niezwykłe, swoiste dopełnienie fotografii. Miejsce grozy gór zajmuje zachwyt, zapatrzenie, po ludzku ciepłe, bo najważniejsza jest radość spoglądania na urodę świata. „Ze szczytu mam widok tak czarowny, że nie mogę się od niego oderwać. Bo i sam widok z Jaworowego jest jednym z najpiękniejszych w Tatrach, a przy tym to dziwne, ciemne niebo, na którym, zda się, lada chwila błysną miliony gwiazd”. Zaiste „widok piękny bez zastrzeżeń” - to też jego konstatacja, tylko z innej wędrówki.
I książka też piękna. Absolutnie bez zastrzeżeń. I edytorsko, i bogactwem przekazu i kompleksowym wprowadzeniem w temat. Trudno się od niej oderwać.
Dostępna w zbiorach Książnicy Karkonoskiej, choć nietypowo, ale dla zainteresowanych znajdziemy rozwiązanie.
(KH)
Kowboj Ross: jak przetrwać szkołę, widząc na jedno oko. Rob Harrel
Ross Maloy to zwykły nastolatek. Ma przyjaciół – Abby i Isaaca, uwielbia grać w gry na konsoli, lubi rysować (w tym autorską komiksową postać Batpiga), jest zakochany po uszy w Sarze, w klasie ma obleśnego kolegę Jimmy’ego, którego stara się unikać. Poza tym chłopiec próbuje jakoś przetrwać szkolne wyzwania. W jego życiu nadchodzi jednak rewolucja – dowiaduje się, że ma raka, a terapia może sprawić, że utraci wzrok. Przytłoczony przeżywa kilka trudnych Złych Dni, w tym Dzień Diagnozy, a także upokorzeń związanych z objawami radioterapii. Może jednak liczyć na wsparcie taty, macochy, Abby oraz technika medycznego Franka i kolegi z poczekalni Jerry’ego.
Książka ta nie jest łatwą lekturą, ale bardzo pomocną dla każdego dziecka (lub jego rodzica), które musi się zmierzyć z poważną chorobą. Autor nie szczędzi przy tym humoru, choć nie koloryzuje i nie stara się czegokolwiek zamaskować – opisał, jak to się odbywa naprawdę (szczególnie, że sam również chorował na ten rodzaj nowotworu) i w jaki sposób sobie z tym radzić. Wartościową podpowiedzią jest również terapia poprzez muzykę i naukę gry na instrumencie, która ożywia głównego bohatera powieści i daje mu motywację do dalszego działania
Co do strony graficznej, to okładka nie powala z nóg, jest bardzo minimalistyczna, raczej nie zachęca do lektury, ale może taka właśnie powinna być. Choroba to nie temat na cekiny i fajerwerki. W środku znaleźć można sporo czarno-białych, zabawnych ilustracji ukazujących wyobrażenia Rossa na temat danej sytuacji. Między rozdziałami pojawiają się komiksowe historyjki z Batpigiem – świńskim superbohaterem, które obracają w żart niektóre z trudnych dla Rossa przeżyć.
To nie jest książka dla każdego, sposób narracji może niektórych zmęczyć, ale pozycja ta ma jednak istotną wartość terapeutyczną. Z tego powodu może być dobrym wsparciem dla przewlekle chorujących dzieci, które nie potrafią zaakceptować tego, co dzieje się w ich życiu.
Powieść o Rossie możecie wypożyczyć w Bibliotece Dziecięco-Młodzieżowej, znajdziecie ją w dziale powieści.
mkc