Bardzo niskie temperatury oraz obfite opady śniegu spowodowały, że zwierzyna opuściła wyżej położone tereny i przeniosła się w pobliże podgórskich miejscowości. Słabsze sztuki stanowią łatwy łup. Myśliwi znajdują wnyki, w które wpadają zwierzęta. Zdarza się, że nie zdążą usunąć pułapki. Kłusownik bywa szybszy i zabiera złowione zwierzę.
Spustoszenie wśród zwierzyny, zwłaszcza saren i młodych cielaków, sieją także psy, puszczane samopas przez właścicieli lub zdziczałe. Polują stadami – niczym wilki. Myśliwi znaleźli już kilka zagryzionych zwierząt w okolicach Jagniątkowa oraz Michałowic. Sarny podchodzą także blisko osiedla Orle w Cieplicach. Tam zagrożeniem są dla nich psy, które właściciele wypuszczają na samodzielne spacery.
W obwodach łowieckich prawo pozwala myśliwym strzelać do takich czworonogów, ale jeszcze w tym sezonie z tego nie skorzystano.
Łowczy dbają o dokarmianie zwierzyny: paśniki są pełne, na bieżąco uzupełniane są także lizawki z soli, które dla saren i jeleni są ważnym źródłem witamin. – Ale jest kłopot z dostępem do wody, która zamarza. To znacznie osłabia sarny. Te zwierzęta mają ograniczony zasięg poruszania się – mówi K. Koncewicz
Jak się dowiedzieliśmy w Polskim Związku Łowieckim, jeszcze trudno oszacować straty w pogłowiu zwierza wywołane bardzo niskimi temperaturami oraz działalnością kłusowników.
Myśliwi zauważają tymczasem spory spadek populacji lisów. Te drapieżniki zagrażają z kolei zajęcom, których wcześniej ubywało. Jest szansa, że w tym sezonie szaraków będzie więcej.