Francja. Przed sądem w bliżej nieokreślonym mieście ma stanąć świadek koronny zeznający w sprawie przeciwko bossom przestępczego świata. Ponieważ o procesie głośno jest w całym kraju skupia on uwagę wszystkich mediów. Każdy z wydawców pragnie mieć z niego możliwie najlepszy materiał, a każdy fotoreporter dobre zdjęcia - w tym także Francois Pigon, ulubiony bohater Vebera, który otrzymał zlecenie wykonania kilku fotografii świadka.
Na pozór – sytuacja klarowna, z którą niejeden fotograf miał do czynienia wielokrotnie. Sęk jednak w tym, że po pierwsze: Pigon to życiowy nieudacznik, który korzystając ze służbowego wyjazdu chce odzyskać żonę, która odeszła od niego ze swoim psychoterapeutą, po drugie: w hotelu naprzeciwko sądu, gdzie zamieszkał Pigon zjawia się Ralf Milan, płatny zabójca, który ma usunąć niewygodnego świadka jeszcze przed rozpoczęciem procesu.
Jak się okazuje, pokoje Pigona i Ralfa dzielą tylko drzwi zamknięte na klucz. Obaj bohaterowie są tak samo zdeterminowani, aby wykonać swoje zadanie – Pigon na wszystkie sposoby stara się skłonić ukochaną do powrotu (próbuje nawet popełnić samobójstwo), z kolei Milan... wiadomo. Nie jest trudno się domyślić, że otwarcie wspomnianych drzwi wywołuje serię zabawnych, czy może raczej śmieszno-strasznych pomyłek i sytuacji, powodujących salwy gromkiego śmiechu wśród publiczności.
W sztuce Szaciłowskiego, w której podobnie jak u Vebera inteligentny humor co rusz miesza się z absurdem i groteską pierwsze skrzypce grają Piotr Konieczyński i Jarosław Góral. Wtórują im Jacek Grondowy, Robert Dudzik, Magdalena Kępińska i Marek Prażanowski (gościnnie). Jak wypadają na scenie? Żywo, dynamicznie, realistycznie, swoim aktorstwem zaskakując i bawiąc widza. Ale nie tylko.
Dzięki mistrzowskiej reżyserii i kreacji postaci „Zakała” daje nam również wiele do myślenia o nas samych w sytuacjach, w których jesteśmy gotowi postąpić niemal makiawelicznie. Iść po trupach do celu, którego pragniemy ponad wszystko czasami ze względów sercowych czy ideowych, innym zaś razem z powodów finansowych. Słowem, ze względów typowo ludzkich, jak ludzka jest „Zakała” Szaciłowskiego.