Dzisiejsze zawieje i zadymki dają się we znaki kierowcom. W Mysłakowicach doszło do zdarzenia drogowego z udziałem zmotoryzowanego z Holandii. Skończyło się na stłuczeniu kręgosłupa. Na szczęście kierujący prowadzą dziś ostrożnie: jeżdżą na tyle szybko, na ile pozwalają im warunki na drogach. A te są fatalne. Śnieg wciąż pada, a drogowcy walczą ze skutkami zimy. Według prognoz niskie temperatury mają się jeszcze utrzymać do końca lutego. Na pocieszenie: do początku astronomicznej wiosny pozostał miesiąc i osiem dni. Aby tegoroczny 21 marca przyniósł także tę wiosnę klimatyczną!
Kosmos nie pozostaje bez wpływu na pogodę
Rozmowa z byłym pracownikiem Zakładu Klimatologii i Meteorologii Uniwersytetu we Wrocławiu i obecnym społecznikiem, Józefem Liebersbachem.
– Czy z perspektywy czasu można zauważyć jakieś zmiany klimatyczne i czy na ich podstawie można przewidzieć stany pogody na najbliższe lata?
Józef Liebersbach: Przy obecnych zmianach pochodzenia cywilizacyjnego, powstały sytuacje klimatyczne są nowe od tych, które zna historia, przez co prognoza jest bardzo utrudniona. Niemniej jednak można wyodrębnić określone typy pogody, jakie się powtarzają z pewną częstotliwością. Pracując w Zakładzie Klimatologii i Meteorologii na Uniwersytecie Wrocławskim prowadziłem badania w obserwatorium na Szrenicy i uczestniczyłem w pracach zespołowych. Wówczas podjąłem próbę wykazania związków istniejących pomiędzy zaburzeniami w sferze kosmicznej, czyli tym co się dzieje w najbliższej przestrzeni naszego układu słonecznego, i na słońcu a zachowaniem atmosfery. Pewne zależności udało się ustalić. Obecnie jesteśmy w fazie wzrostu aktywności słonecznej w cyklu 11-letnim. W tym rytmie następuje albo spadek albo wzmożenie procesów fizycznych zachodzących w naszej gwieździe. Mniej więcej co 22 lata następuje przebiegunowanie plam słonecznych. To wszystko ma swoje reperkusje w zachowaniu się atmosfery ziemskiej. Powracając jednak do cyklu 11-letniego, stwierdzono, że jego maxima powodują wzrost mocy wiatru słonecznego. Zjawisko to polega na tym, że z Gwiazdy w różnych kierunkach czyli także ziemi płynie ogromna liczna naładowanych elektrycznie cząstek. Obecnie znajdujemy się w fazie wzrostu aktywności słońca a maksimum wypadnie na przełomie 2012 – 2013. Już dosyć dawno temu stwierdzono, że w podobnych sytuacjach na kuli ziemskiej (szczególnie w Europie) odbywa się tzw. południkowe przenoszenie mas powietrza. I ten czynnik cyrkulacyjny spowodował ostatnio wtargnięcie bardzo chłodnych mas arktycznych do naszych szerokościach geograficznych. Prawdopodobnie za dwa, trzy lata te procesy będą jeszcze mocniejsze, ale oznacza to, że mogą być skrajnie niskie temperatury, ale też i skrajnie wysokie. Wzrost aktywności społecznej powoduje bowiem większe zaburzenia i większe kontrasty termiczne w jakimś obszarze, ale trudno powiedzieć gdzie to wystąpi.
– Czego możemy się spodziewać po najbliższej kulminacji aktywności słonecznej?
Spodziewamy się unormowania zachowania atmosfery i bardziej ustabilizowanych stanów pogody z tego względu, że będziemy mieli do czynienia z cyrkulacją o większej częstości składowej równoleżnikowej (przenoszenie zachód – wschód). Nad Polskę będzie napływać powietrze pochodzenia oceanicznego.
- Czy po latach 2012 – 2013 będziemy mogli liczyć na normalny przebieg pór roku?
– Na pogodę i klimat oddziałuje nie tylko aktywność słoneczna. W rozważaniach na ten temat nie można pominąć wahań własnych atmosfery i wpływu działalności ludzkiej. Obserwujemy coraz większy dopływ wszelkiego rodzaju zanieczyszczeń do atmosfery (spaliny, dymy, sadze i sztuczne ciepło) i nie wiemy jaki ostateczny efekt spowoduje cywilizacyjne ocieplanie atmosfery. Niewątpliwie bardzo ważne następstwa pogodowe powoduje nadmiar dwutlenku węgla w atmosferze, ale w długoterminowych prognozach pogody i klimatu nie można pominąć rytmów ochłodzeń i ociepleń występujących w całej historii klimatu ziemskiego.
– A czy ma Pan może jakieś wspomnienie z jednej z tych srogich zim, jakie były w latach wcześniejszych w Jeleniej Górze?
Pamiętam, jak pewnej zimy w latach 70. gdy mieszkałem w Jeleniej Górze i wczesnym rankiem wybierałem się na dyżur w Obserwatorium na Szrenicy. Wyszedłem ochoczo z domu, by zdążyć na autobus do Szklarskiej Poręby i po kilku krokach upadłem jak długi na ziemię. Dopiero wtedy zobaczyłem, że cała ulica, chodniki, drzewa, rośliny i płoty były pokryte grubą warstwą lodu. Nocą spadł deszcz, który zamarzł. Musiałem się więc jakoś pozbierać, wrócić do domu i owinąć materiałami i sznurkiem buty. Dopiero wtedy trzymając się płotu udało mi się dotrzeć na przystanek.
Dziękuję za rozmowę