W kwestii fikcyjnej segregacji śmieci odebraliśmy kilka telefonów od mieszkańców Zabobrza. Zbulwersowani jeleniogórzanie przyszli też do naszej redakcji osobiście i zapowiedzieli, że w przyszłości będą robić zdjęcia procederu. Wszyscy chcieli pozostać anonimowi. Sprawa ma też trafić do jeleniogórskich radnych. Chodzi przede wszystkim o odbierane nieczystości z Zabobrza, ale jak podkreślają mieszkańcy, nie tylko.
– Nie jeden raz z okien widzieliśmy, jak pod kontenery ze śmieciami podjeżdża jedno auto z firmy Simeko. Pakowane są tam nieczystości ze wszystkich pojemników, w których gromadzone są posegregowane osobno szkło, papier i plastik. Wszystko to miesza się w tym samochodzie zanim dojedzie na wysypisko śmieci. Ta sytuacja powtarza się nagminnie – mówi pani Anna. Jaka jest więc logika poświęcania przez nas czasu na segregację, która okazuje się fikcją? – pyta.
Tymczasem Leszek Sikora, dyrektor firmy Simeko w Jeleniej Górze tłumaczy, że zarzuty są nieprawdziwe, co firma może udowodnić pokazując odpowiednie dokumenty. – To nieprawda, nigdy nie odbieraliśmy posegregowanych odpadów jednym samochodem, bo było to nielogiczne i nieekonomiczne. Wszystkie odpady odwozimy bowiem na wysypisko śmieci w Ścięgnach, gdzie codziennie otrzymujemy dokument potwierdzający ilość i rodzaj przywiezionych śmieci.
– Za posegregowane odpady otrzymujemy pieniądze. Mamy na to faktury. Razem do samochodów wsypujemy tylko papier i plastik bo tak życzyli sobie pracownicy składowiska w Ścięgnach. Każdy, kto ma wątpliwości co do tego tematu, może przyjść do nas i zobaczyć dokumenty, które potwierdzają moje słowa – mówi dyrektor Sikora.
Dyrekcja Simeko tłumaczy, że nieporozumienie może wynikać z faktu, że niemal wszystkie samochody odbierające odpady mają taki sam kolor, a ich rejestracje zaczynają się od tych samych liter i cyfr, co może wprowadzać ludzi w błąd. Firma przekonuje też, że zainwestowała sporo pieniędzy na zakup różnokolorowych pojemników do segregacji śmieci.
Józef Cyrek, kierownik zakładu usług komunalnych Związku Gmin Karkonoskich mówi natomiast, że nikt z pracowników wysypiska "nie życzył sobie " mieszania papieru z plastikiem, co jest nagminnie robione przez firmę Simeko.
- Dla nas jest to więcej niepotrzebnej pracy, której nie mielibyśmy, gdyby te odpady były przywożone osobno, tak jak np. przez MPGK w Jeleniej Górze - mówi zbulwersowany kierownik placówki.