O ile jednak większość tego typu zabytków w pobliżu Jeleniej Góry odzyskała bądź odzyskuje dawną świetność i pełni różne użyteczne funkcje, obiekty w Maciejowcu pozostają w częściowej ruinie i zaniedbaniu. I choć w dworze prowadzone są skromne prace modernizacyjne, trudno uwierzyć, że zakończą się one szybko.
Dwór wraz z zabudowaniami folwarcznymi (częściowo w ruinie) został wzniesiony w latach 1627 – 1648 przez rodzinę von Spiller. Do dziś wciąż widać dawną świetność tego obiektu, który – aby odzyskać blask sprzed lat – potrzebuje mnóstwa nakładów. Warto zwrócić uwagę na renesansowe kartusze herbowe na frontonie budynku. Wzrok przyciąga też zegar, który dawno temu przestał wskazywać czas.
Nieopodal – w zdziczałym parku, gdzie rosną między innymi, rododendrony i cisy – wznosi się XIX-wieczny pałac pochodzący z lat 1834 – 1838. Budowla często zmieniała właścicieli. Przed 1939 rokiem należał do rodziny von Kramsta, która pozostawiła po sobie herb o bogatej symbolice heraldycznej. Von Kramstowie byli jedną z najbogatszych rodzin na Dolnym Śląsku: posiadali tkalnie oraz uprawy rolne. Mieli także dom handlowy, który zajmował się eksportem ich produktów na całą Europę oraz do Stanów Zjednoczonych.
W czasach wojny mieścił się tu szpital oraz rezydencja ambasadora Japonii. Za polskich czasów pałacem zarządzała, między innymi, Politechnika Wrocławska. W latach 70. I 80. XX wieku działało tu sanatorium (Prewentorium Sudeckie), i – jak wynika z relacji ówczesnych kuracjuszy – pałac był w bardzo dobrym stanie. Zachowało się także jego wyposażenie, nawet zastawy stołowe. Obiekt popadł w ruinę po pożarze. Aktualnie – w prywatnych rękach. Wprawdzie zrekonstruowano dach, jednak poza tym nie widać, aby cokolwiek wskazywało na przywracanie zabytku do dawnej świetności.
Częścią założenia parkowego jest także kapliczka, której scenerię często wybierają nowożeńcy jako tło ślubnych fotografii.